"Przywołał atmosferę nienawiści i nagonki na Lecha Kaczyńskiego, którą moim zdaniem można przyrównać do atmosfery nagonki na prezydenta Narutowicza. To był jeden wielki niesprawiedliwy atak" - tak Jacek Kurski mówił w TVN24 o słowach Jarosława Kaczyńskiego na temat katastrofy smoleńskiej.
Działacz Prawa i Sprawiedliwości nie chciał wprost odpowiedzieć na pytanie, czy Lech Kaczyński został zaszczuty: "Pamiętam tę atmosferę i rywalizację na każdym polu. Sprawa katyńska była też rozgrywana, prowadzono tak politykę, żeby rozdzielić te obchody, żeby się ścigać i na tym polu z prezydentem Kaczyńskim. Być może nie doszło by do dramatu, gdyby nie atmosfera rozdzielonych obchodów" - podkreślił Kurski.
Zaraz jednak zastrzegł: "Nikt nie mówi o bezpośredniej odpowiedzialności Donalda Tuska, to byłby nonsens. Ale jest on odpowiedzialny za atmosferę przed katastrofą, za niegodne ataki na prezydenta, też za porażkę śledztwa i oddanie go Rosji" - atakował europoseł.
Na to Małgorzata Kidawa-Błońska z PO odpowiedziała: "Śledztwo trwa, a miałam wrażenie, ze Jarosław Kaczyński już świetnie wie, kto jest winny. I co byśmy mu nie pokazali, jaki raport, on nie uwierzy. Nie sądziłam, ze człowiek może tak żyć spiskowymi teoriami".