Tusk dodał, że do tej pory komunikacja polsko-rosyjska w tej sprawie nie była zła, natomiast nie wszystkie dokumenty, których - jak mówił - oczekiwał akredytowany przez rząd polski przy rosyjskiej komisji Edmund Klich, "w takim tempie spływały jak nam się wydawało, że powinny".
Tusk dodał, że odnosi wrażenie, iż po zeszłotygodniowej wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie i po jego wtorkowej rozmowie z Putinem "wszystko wróci do normy". "Rozmawiałem dziś po południu z premierem Putinem, wcześniej minister Miller był w Moskwie i wydaje się, że ten drobny kryzys, jeśli chodzi o systematyczne dostarczanie dokumentów, się zakończy" - powiedział polski premier.
Służba prasowa rządu Rosji przekazała, że szef polskiego rządu "wyraził gotowość udzielania pomocy w zorganizowaniu leczenia, a następnie rehabilitacji rosyjskich strażaków we właściwych placówkach medycznych w Polsce".
W sobotę po południu z Suwałk do Rosji wyruszyło 159 polskich strażaków oraz 45 samochodów ratowniczo-gaśniczych, aby pomóc w walce z szalejącymi tam pożarami lasów i torfowisk. W operacji biorą udział strażacy z Mazowsza, Śląska, Opolszczyzny, Lubelszczyzny, Podlasia oraz województw kujawsko-pomorskiego i lubuskiego.
Do Rosji pojechała m.in. największa cysterna w kraju o pojemności 28 tys. litrów wody. Cysterna ta została niedawno zakupiona przez podlaskich strażaków. Ma być wykorzystywana przede wszystkim do akcji gaśniczych tam, gdzie dostęp do wody jest trudny lub nie ma go wcale, a potrzeby są duże.
W skład grupy wchodzą również tzw. samochody wężowe, pojazd ze sprzętem do ochrony dróg oddechowych, cysterna o pojemności 25 tys. litrów, pompy dużej wydajności do pompowania wody na znaczne odległości, samochód dowodzenia i łączności, autobus do przewozu ratowników oraz kontenery logistyczne i sanitarne.
Polscy ratownicy będą pomagać Rosjanom przez dwa tygodnie. Akcja jest koordynowana przez służby ratownicze Federacji Rosyjskiej.
Specjalny batalion gaśniczy PSP dotarł do Rosji przez Litwę i Łotwę. Z żywiołem będą się zmagali w obwodzie riazańskim, jednym z siedmiu regionów Rosji, w których prezydent Dmitrij Miedwiediew wprowadził stan wyjątkowy.
Polscy strażacy założą bazę w miejscowości Łunkino, w rejonie klepikowskim, około 100 km na północny wschód od Riazania. W poniedziałek wieczorem byli w drodze do tej miejscowości. Do akcji wejdą prawdopodobnie we wtorek rano.
Polska jest jednym z siedmiu krajów, które skierowały swoich ratowników i strażaków do walki z pożarami lasów w Rosji. Postąpiły tak również Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Bułgaria, Kazachstan i Ukraina. Łącznie z żywiołem w Federacji Rosyjskiej zmaga się 525 ratowników i strażaków z zagranicy.
W akcji tej biorą też udział trzy samoloty gaśnicze z Ukrainy, dwa - z Włoch i jeden - z Francji, a także po dwa śmigłowce z Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turcji oraz jeden - z Białorusi.
Dyrektor departamentu zagranicznego rosyjskiego Ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych Jurij Brażnikow podkreślił w poniedziałek, że polscy ratownicy i strażacy dotarli do Rosji o własnych siłach, przywożąc ze sobą ciężki sprzęt, cysterny i pompy.
Obwód riazański to jeden z najbardziej dotkniętych pożarami lasów regionów Federacji Rosyjskiej. W poniedziałek było tam 14 pożarów. Ich łączna powierzchnia wynosiła prawie 3,8 tys. hektarów. Z ogniem w obwodzie riazańskim walczy około 2,4 tys. rosyjskich strażaków, którzy mają do dyspozycji 290 pojazdów ratowniczo-gaśniczych.
Pożary spowodowały tam śmierć 8 osób. Ogień strawił około 270 domostw. Bez dachu nad głową pozostało ponad 730 osób.