Wraz z usunięciem Joanny Kluzik-Rostkowskiej oraz Elżbiety Jakubiak PiS pozbył się zarazem "świeżości, otwartości, piękna, mądrości i zdolności przyciągania wyborców centrowych", które - zdaniem Migalskiego - uosabiały posłanki. "Nie wiem, w co gra Jarosław Kaczyński. Mam trzy hipotezy" - mówił. Według pierwszej prezes PiS uważa, że wybory w 2011 r. są nie do wygra - więc wypycha wcześniej z partii wszystkich, których podejrzewa o nielojalność, a potem chce przetrwać w opozycji pięć lat i w 2015 r. zwyciężyć w kolejnych elekcjach.

Reklama

Druga zakłada, że szefowie partii zakładaj"fundusz emerytalny im. Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry" - czyli godzą się z rolą wiecznej opozycji.

Trzecia i według Migalskiego najbardziej prawdopodobna teoria zakłada, że prezes PiS założył, że można otworzyć się na nowe środowiska i nowych wyborców. Ale konsekwencją takiego ruchu musi być marginalizacja innych środowisk. "Mowa tu o środowisku Zbigniewa Ziobry i tzw. 'zakonnikach'. Tymczasem te środowiska nie chcą być na drugim planie. Wolą mieć partię tylko dla siebie, choć jest to partia 25 proc., a nie 40 proc., jaką mogłaby być, gdyby te środowiska były tylko jakąś cząstką całości" - wyjaśnił Migalski.

Inna sprawa, jak zauważył Migalski, że Jarosław Kaczyński może nie mieć żadnego planu. "Po ludzku jest w ciężkiej sytuacji, która sprzyja gubieniu się. Trzeba pamiętać, że ten genialny polityk wygrał w wolnej Polsce tylko jedne wybory. A to może oznaczać, że nie ma wszystkiego przemyślanego - czasami improwizuje i nie wie co robić w tej sytuacji, z tymi ludźmi" - twierdzi europoseł.

Mówiąc o wewnętrznych stosunkach w partii, Migalski stwierdził, że "Zbigniew Ziobro już jest następcą Kaczyńskiego". - On faktycznie sprawuje już władzę w partii. Wizja, język, ludzie, program, strategia PiS, to wizja, ludzie, program, strategia Zbigniewa Ziobry - powiedział Migalski.