Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz powiedział we wtorek dziennikarzom, że liczy na to, iż nowy klub parlamentarny zdecyduje się wesprzeć przynajmniej niektóre projekty PO, bo - jak stwierdził - twórcy klubu PJN "mówią cały czas o konieczności reformowania państwa".

Reklama

"Myślę, że koledzy z PiS i PiS-bis rzucą się sobie do gardeł, bo wszyscy chcą walczyć o elektorat po świętej pamięci Lechu Kaczyńskim i stoczą bój na śmierć i życie" - ocenił Tomczykiewicz.

Szef klubu PO nie spodziewa się kolejnych odejść z PiS-u. "Wynik samorządowy nie był dobry, ale nie był też aż tak tragiczny, żeby spowodował grupowe odejścia" - powiedział Tomczykiewicz.

Zaznaczył też, że nie obawia się nowego ugrupowania opozycyjnego. "Są tam dwie osoby, które były znane z merytorycznej działalności - Paweł Poncyljusz i Joanna Kluzik-Rostkowska. Reszta raczej nie jest znana ze specjalistycznej pracy parlamentarnej" - ocenił polityk PO.

Reklama

Nowego klubu, złożonego z b. polityków PiS, nie obawia się też szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Według niego klub PJN i towarzyszące mu stowarzyszenie prezentują program liberalny. "Jeżeli ktoś może czuć się zagrożony, to obecnie rządzący. Chyba, że będzie jakaś koalicja, czyli obecnie rządzący plus stowarzyszenie" - powiedział Błaszczak na konferencji prasowej.

Zagrożenia dla PiS nie widzi również ze strony PJN poseł PiS Jarosław Zieliński. W rozmowie z dziennikarzami ocenił, że w nowym klubie "potęgi intelektualnej ani politycznej nie ma". "To są posłowie w większości nie z pierwszych, ani z drugich nawet szeregów" - powiedział.

Natomiast wiceszef klubu SLD Tomasz Kamiński ocenił, że powstanie klubu PJN znacznie osłabi PiS. "Cieszę się, że prawica sięga do korzeni i znowu się dzieli. To będzie spore osłabienie dla PiS, a z pewnością będą trwały prace nad tym, żeby pozyskiwać kolejnych posłów" - uważa Kamiński.

Reklama

W jego opinii, do klubu PJN prawdopodobnie wkrótce dołączą kolejni posłowie PiS. "Będę kolejni wychodzić, ponieważ Jarosław Kaczyński żyje już w swoim świecie i nie przebiera w środkach; widać, że za spotkanie się czy rozmowę z jednym z tych posłów również można wylecieć z PiS, więc sądzę, że będą kolejni" - powiedział wiceszef klubu SLD.



Jego zdaniem, trudno na razie powiedzieć, czy Polska Jest Najważniejsza ma szansę odegrać jakąś znaczącą rolę na scenie politycznej.

Przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa z kolei, że fakt, iż b. posłance PiS i szefowej nowego klubu Joannie Kluzik-Rostkowskiej udało się zgromadzić wokół siebie tylu posłów, by utworzyć klub poselski, jest jej olbrzymim sukcesem.

"Trzymam kciuki i gratuluję. Taki klub będzie działał bardziej merytorycznie niż PiS, bo jeśli przyjrzymy się np. debacie budżetowej, to w niej PiS nie przedstawiło żadnego pomysłu dla Polski, a jedynie krytykowało rząd" - powiedział PAP Żelichowski.

Jego zdaniem, do nowego klubu odszedł "kwiat PiS", co bardzo osłabia tę partię. Ocenił, że wokół Jarosława Kaczyńskiego zostały teraz "stare jastrzębie, które mogą się dziobać dalej nawzajem, ale do niczego dobrego nie doprowadzą".

Polityk PSL przewiduje, że Polska jest Najważniejsza może z sukcesem przekształcić się w partię polityczną. Wskazuje, że wielu ludzi głosowało na PO nie tyle "z miłości do tej partii", ale ze względu na to, że nie chciało, aby PiS doszedł do władzy.

"Jeżeli PiS się podzielił, to nie ma szans, żeby doszedł do władzy, teraz ludzie będą głosowali na Kluzik-Rostkowską, na PSL, na Napieralskiego. Będzie autentyczna scena polityczna, a nie scena strachu" - stwierdził Żelichowski.