Premier Donald Tusk zapowiedział w czwartek, że Otwarte Fundusze Emerytalne będą otrzymywać 2,3 proc. składek zamiast 7,3 proc. Pozostałe 5 proc. trafi na indywidualne konta osobiste zarządzane przez ZUS. Dzięki temu OFE nie będą zwiększać długu państwa.
"Rząd wczoraj zdemolował nasz system emerytalny nie dając nic w zamian. Osiąga bardzo krótkotrwałą korzyść obniżając co nieco dziurę w budżecie, ale w długim dystansie to jest wyłącznie demolka, za którą będziemy płacić my wszyscy dzisiaj pracujący" - mówiła na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie szefowa PJN Joanna Kluzik-Rostkowska
Jak podkreśliła, jest przekonana, że o systemie emerytalnym opartym na ZUS marzy większość polityków, bo jest to system pod kontrolą państwa. "Rząd decydując o zmniejszeniu tego żywego strumienia pieniądza kapitałowego, przesunięciu go do ZUS-u, tak naprawdę zdecydował o wzięciu pod kontrolę znacznie większej ilości pieniędzy. To marzenie polityka, który zamiast reformować, sięga po nasze pieniądze" - zaznaczyła.
Przypominała, że dług publiczny naszego kraju wynosi ponad 100 mld zł, a dzięki decyzji zmieniającej system OFE w budżecie w 2011 r. zostanie 12 mld zł, zaś w 2012 r. 16 mld. Pytała, po co rząd decyduje się na takie działania, skoro nie załata to ani dziury budżetowej, ani długu publicznego.
Kluzik-Rostkowska zaapelowała do Tuska, żeby zapewnił, że podczas przygotowywania budżetu na 2012 r. nie zdecyduje się na wykorzystanie tych 16 mld zł jako "kiełbasy wyborczej".
Wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz ocenił, że decyzja rządu podwójnie bije w emerytów, bo z jednej strony zmniejsza strumień pieniędzy do OFE, a z drugiej osłabia pozycje grających na giełdzie funduszy. "To może znaczyć również, że te papiery wartościowe, w które już dziś fundusze emerytalne w imieniu emerytów zainwestowały, staną się coraz mniej warte" - mówił.
Poseł tłumaczył na przykładzie własnej składki, że po zmianach zaproponowanych przez rząd z 7 tys. zł, które rocznie trafiały z jego pensji do OFE, wpłynie do nich jedynie nieco ponad 2 tys.
"Resztą tych pieniędzy będą zarządzali magowie z Ministerstwa Finansów. Mag minister Rostowski i wielu innych magów. Szczerze mówiąc, jak mam do wyboru maga ministra Rostowskiego, czy maga w czerwonych szelkach na giełdzie, to ja wolę w czerwonych szelkach na giełdzie, bo wierzę, że on lepiej moje pieniądze będzie pomnażał" - oświadczył Poncyliusz.
Jego zdaniem decyzje rządu nie tylko rujnują system, na który państwo się umówiło z obywatelami 10 lat temu, ale wpływają też niekorzystnie na przyszłe emerytury. Mówił, że jeśli ministrowi finansów ciężko idą rozmowy z Komisją Europejską odnośnie kwalifikowania transferów z ZUS do OFE, można przyjąć rozwiązanie obligatoryjnego gromadzenia pieniędzy na emerytury dla każdego obywatela, ale z pominięciem ZUS, czy budżetu państwa.
"To znaczy, że każdy z nas miałby obowiązek ulokowania konkretnej kwoty pieniędzy, czy też konkretnego procenta swoich dochodów w OFE, czy też innych instytucjach, które by miały konkretne propozycje zarządzania pieniędzmi przyszłych emerytur i naszą powinnością, jako podatnika, byłoby raz na rok wylegitymowanie się tymi wpłatami" - wyjaśniał.
Argumentował, że wówczas minister Rostowski nie miałby żadnych problemów z tym, czy transfery pieniędzy z ZUS do OFE są powiększaniem długu publicznego, czy też nie. Powiedział, że jego klub wierzy w to, że można zaproponować rozwiązania bardziej efektywne, a nierujnujące kieszeni przyszłych emerytur i dlatego złoży propozycję w tej sprawie.
Tusk wyjaśniał w czwartek, że 5 proc. składki nadal będzie w drugim filarze, ale operatorem tych środków będzie ZUS. "To model, który z całą pewnością gwarantuje pełne bezpieczeństwo emerytur" - zapewniał. Według niego, emerytury będą "trochę wyższe".
II filar w części obsługiwanej przez OFE - według koncepcji rządu - ma docelowo dysponować podobną pulą pieniędzy, jaką dziś daje składka w wysokości 7,3 proc. Wynikać to ma z wprowadzenia systemu dobrowolnego dodatkowego ubezpieczenia - na początek wysokości 2 proc., potem 3 proc., a od 2017 r. 4 proc. Premier zaznaczył, że będzie to odpisane od podstawy opodatkowania.
Przekonywał, że podstawowymi założeniami zmian była naprawa, a nie "wywracanie systemu", czyli zostaną zachowane trzy filary i OFE. Podkreślił, że jakakolwiek zmiana nie może dotknąć stabilności i wysokości dzisiejszych oraz przyszłych emerytur, musi też dać pewne, gwarantowane skutki w odniesieniu do długu i deficytu finansów publicznych.
Minister finansów Jacek Rostowski podkreślał w czwartek, że zmiany zaproponowane przez rząd definitywnie oddalają ryzyko przekroczenia przez dług publiczny poziomu 55 proc. PKB. "Już w przyszłym roku dług publiczny ustabilizuje się na obecnym poziomie, nie będzie rósł w relacji do PKB, a w kolejnych latach będzie już spadał" - zwracał uwagę.
W TVN24 minister zapewnił, że w wyniku planowanej zmiany emerytury na pewno nie spadną, a jest szansa, że wzrosną. Zdaniem ministra, zasoby zgromadzone w ZUS miały do tej pory wyższą stopę zwrotu, niż te ulokowane w OFE.