"Pan minister, kiedy doszło do tego zamieszania na kolei i do tej dezorganizacji związanej i z pogodą, i z wadliwie wprowadzanym rozkładem jazdy, kiedy poinformował mnie o tej sytuacji, oddał się do dyspozycji i miał ze sobą rezygnację, której nie przyjąłem" - powiedział Tusk. Szef rządu powiedział, że nie informował o tym wcześniej, by nie robić "medialnego spektaklu".

Reklama

Premier odniósł się także do zarzutów posłów, że rząd nie buduje obwodnic miast. "Kiedy słyszę utyskiwania, że jaki to zły jest Grabarczyk, bo tyle a tyle polskich miast nie ma obwodnic, to naprawdę wtedy z trudem można zachować spokój. Bo tych obwodnic nie ma, bo nikt ich nie budował" - powiedział Tusk.

Powiedział, że jeżeli rząd nakłada limity na inwestycje drogowe, to nie dlatego, że znajduje w tym przyjemność, tylko dlatego, że chce uchronić Polskę przed popadnięciem w tarapaty finansowe. "Wolimy nałożyć limity na i tak gigantyczne wydatki drogowe, niż zaniechać waloryzacji rent i emerytur czy odebrać ulgi prorodzinne" - powiedział szef rządu.