Europoseł na blogu w Onecie prezentuje tok rozumowania, który doprowadził go do stwierdzenia, że stowarzyszenie polityków, którzy porzucili PiS, wprowadzi do Sejmu po wyborach około 60 posłów.
Migalski przyznaje, że w tej chwili PJN ma poparcie na poziomie 3-5 procent. Jednak podkreśla, że ugrupowanie ma znacznie większą rozpoznawalność, którą on szacuje na 40-50 procent, podczas gdy największe partie w Polsce są rozpoznawane przez 90-100 procent wyborców.
"Oznacza to tyle, że wraz ze wzrostem rozpoznawalności, zwiększać się będzie także poparcie dla nas. Powolne, codzienne przypominanie o sobie, będzie nam budować sympatię coraz większych grup społecznych" - ocenia europoseł. Dodaje, że członkowie PJN będą się starać, by w dniu głosowania rozpoznawalność ich ugrupowania dorównywała PO, PiS czy SLD.
"Oceniam więc, że jeśliby nic się nie stało, to w wyborach jesiennych powinniśmy mieć spokojnie około 10% i 40-50-osobowy klub parlamentarny (zwłaszcza, że grupa niezdecydowanych liczy wciąż około 20% i duża część z nich, może 5, może 7%, zagłosuje na nas). To dałoby nam już kilkanaście procent i proporcjonalnie więcej szabel w Sejmie (może około 60)" - prorokuje Marek Migalski.
Europoseł pisze też, że wynik może być jeszcze lepszy, bo w kampanii do gardeł skoczą sobie politycy PO i PiS, a PJN może tylko zyskać na ich kłótni.