W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" minister spraw wewnętrznych nie ukrywa gorzkiej prawdy. "Mgła nie była jedyną przyczyną wypadku, było ich kilkadziesiąt, ułożyły się w długi ciąg zaniedbań" – podkreśla. "Staje więc przed nami bolesne pytanie: Jak mogliśmy to tolerować?" – dodaje.

Reklama

Choć Miller przyznaje, że Rosjanie pominęli rolę kontrolerów, jest też przekonany, że nie należy "udowadniać za wszelką cenę, że jesteśmy bez skazy". Gdybyśmy tak postępowali – zaznacza – mogło by to prowadzić do dalszych zaniedbań i w efekcie wpłynąć na kolejne wypadki takie jak katastrofa w Smoleńsku.

Miller spodziewa się zresztą, że wnioski polskiej komisji nie będą dobrze przyjęte, a ewentualne oburzenie ujawnianiem odpowiedzialności strony polskiej spadnie też na niego. "Nasłuchałem się epitetów" – mówi autorom "Gazety Wyborczej" Miller. – "Podobno jestem cyborgiem do zadań specjalnych. Taki cyborg też coś czuje, ale nie dam komuś satysfakcji, by pokazywać to na zewnątrz".

Szef MSWiA nie ukrywa też spięć w relacjach z MAK i rosyjskim rządem. "Rosjanie nie byli szczęśliwi, że ujawniliśmy te czarne skrzynki" – opowiada. – "To nie należy do dobrego obyczaju badania wypadku lotniczego, gdyż tam padają nazwiska, Jest zasada, że ujawnia się tylko funkcje. Nie wchodzi się w prywatność, by nie przysparzać nikomu bólu. Dlatego byli raczej zdumieni niż zdenerwowani" – dodaje.

Reklama

Skądinąd sami Rosjanie też nie są bez grzechu. W końcu to MAK pod kierownictwem Tatiany Anodiny ujawnił nazwisko osoby, u której jakoby wykryto alkohol we krwi – generała Błasika. "Nie byłem zaskoczony informacją, bo była podana w projekcie raportu" – przyznaje minister Miller. "Byłem zaskoczony ujawnieniem nazwiska. Tak się nie postępuje" – kwituje.

Prace nad raportem trwają, ale jest jeszcze wiele wątków, które trzeba wyjaśnić – potwierdza szef MSWiA. Chodzichoćby o nieobecność "lidera" rosyjskiego na pokładzie polskiego samolotu. Problem w tym, że nie był to odosobniony przypadek. "Lidera nie było od lat na pokładzie samolotów latających do Rosji! Zapytajmy lepiej, kiedy ostatni raz rosyjski lider w ogóle był na pokładzie" – mówi Miller. Ale to tylko wierzchołek góry błędów i zaniedbań, jakie mają zostać wypunktowane w raporcie.