Wiceprzewodnicząca klubu PJN Elżbieta Jakubiak powiedziała w czwartek PAP, że na listach PJN w jesiennych wyborach parlamentarnych będą przede wszystkim osoby, które są znane we własnych środowiskach i zaangażują się w tworzenie struktur partii. "Przypuszczam, że kandydować będą także posłowie, którzy są dziś w parlamencie. Skoro rozpoczęli budowę nowej formacji, to taki jest ich obowiązek, także wobec wyborców" - stwierdziła Jakubiak.

Reklama

Jednak nie wszyscy posłowie PJN chcą ubiegać się o reelekcję. Wojciech Mojzesowicz (PJN) powiedział w czwartek PAP, że poważnie rozważa, czy nie zrezygnować ze startu w wyborach parlamentarnych. "Bycie w Sejmie następne cztery lata przestaje mieć dla mnie sens. Widzę, że teraz przestaje się w Sejmie myśleć" - stwierdził.

Według niego obecnie w Sejmie nawet dobre propozycje są automatycznie odrzucane, jeśli nie mają poparcia koalicji rządzącej. "To jest więc taka praca, która nie daje żadnej satysfakcji, ani możliwości, żeby w imieniu społeczeństwa rzeczywiście coś robić. Dyscyplina partyjna doszła do absurdu. Brak jest racjonalnego, samodzielnego myślenia" - ocenił.

Jakubiak powiedziała jednak PAP, że będzie namawiała Mojzesowicza do zmiany decyzji i kandydowania. "Wojciech Mojzesowicz jest osobą niezwykle znaną i odpowiedzialną w PJN za kwestie rolnictwa, a dla nas to ważna cześć elektoratu i programu partyjnego" - dodała.

Posłanka stwierdziła także, że nie wyobraża sobie, by w wyborach parlamentarnych kandydowali obecni europosłowie PJN - Marek Migalski, Paweł Kowal, Michał Kamiński i Adam Bielan. "Nam jako formacji politycznej potrzebna jest reprezentacja w Parlamencie Europejskim. Każda poważna partia polityczna zabiega o to, żeby mieć przedstawicielstwo w PE, tym bardziej teraz, gdy będą decyzję o nowej perspektywie finansowej Unii, a Polska obejmie unijną prezydencję" - zaznaczyła.

Także rzecznik klubu PJN Lucjan Karasiewicz powiedział PAP, że PJN "jako siła, która chce być w parlamencie powinna mieć swoją reprezentację w europarlamencie".



Reklama

"Dzisiaj posiadając czterech posłów w PE jesteśmy w stanie prowadzić politykę europejską, a ich start w wyborach krajowych i tak by nam w niczym nie pomógł. Bardzo często bowiem w okręgach, z których startowali nasi eurodeputowani mamy równie dobrze rozpoznawalnych posłów. Nie ma więc potrzeby sztucznie ciągnąć listy" - dodał.

Karasiewicz powiedział, że listy wyborcze partii będą najprawdopodobniej otwierać obecni posłowie PJN, ale decyzje o kolejności na listach będą podejmowane dopiero za kilka miesięcy. Politycy PJN chcą bowiem dać szanse na wykazanie się swoim lokalnym liderom, którzy budują struktury formacji w terenie. "To od ich pracy i jej efektów będzie zależało jak ostatecznie zostaną ułożone listy" - podkreślił.