"Najwyraźniej wypili sobie trochę w niedzielę. Pewnie dlatego mieli te promile. Ja za nic nie odpowiadam. Zatrudniałem ich legalnie. Są ubezpieczeni. Przeszli szkolenia BHP. Jeden z mężczyzn, którzy zrzucali słomę, był konkubentem zabitej kobiety" - tłumaczy "Super Expressowi" poseł PJN, Wojciech Mojzesowicz.

Reklama

Mężczyźni zajmowali się rano gospodarstwem. Zrzucali słomę ze strychu obory. Prawdopodobnie nie zauważyli kobiety, która przechodziła koło budynku. Bela słomy spadła na nią. 37-letnia kobieta zginęła na miejscu.

Gdy w gospodarstwie posła pojawili się policjanci, od razu zatrzymali mężczyzn. W ich krwi było bowiem prawie dwa promile alkoholu. Prokuratura szybko zajęła się sprawą i pracownicy Mojzesowicza usłyszeli już zarzuty.

"W sprawie tego zdarzenia jest prowadzone śledztwo. Mężczyznom zostały postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Obaj w chwili zdarzenia byli nietrzeźwi. Wstępne badania wykazały blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu" - mówi gazecie Dariusz Bebyn zastępca prokuratora rejonowego Bydgoszcz-Północ.

Reklama

Wojciech Mojzesowicz jest obecnie w PJN. Wcześniej działał w PSL, Samobronie i PiS. Był nawet ministrem rolnictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.



Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/smiertelna-libacja-u-posa-mojzesowicza_173794.html


>>>Więcej w "Super Expressie"