We wtorek szef SLD Grzegorz Napieralski w radiowych "Sygnałach dnia" powiedział, że wybory parlamentarne powinny odbyć się na wiosnę, by nowy rząd uniknął politycznego sporu w okresie polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej. Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński potwierdził w środę, że Sojusz "co do zasady" opowiada się za wiosennym terminem wyborów do Sejmu i Senatu.

Reklama

"Uważamy, że wiosenne wybory pozwalają nowej koalicji rządzącej i nowej Radzie Ministrów na przygotowanie projektu ustawy budżetowej na kolejny rok. Mówiliśmy to już wiele lat temu i nie zmieniamy zdania. Nie kierujemy się też sondażami opinii publicznej, bo dla nas najważniejsza jest Polska i przyszłość jej obywateli" - argumentował Wikiński na konferencji prasowej.

Przypomniał, że 1 lipca rozpocznie się pierwsze w historii półroczne przewodnictwo Polski w Radzie UE. "Mamy historyczną, pierwszą polską prezydencję i uważamy, że wybory parlamentarne przeprowadzane równolegle z polską prezydencją mogą źle pokazywać Polskę w oczach naszych partnerów w UE. Naszym zdaniem lepiej byłoby, gdyby wybory parlamentarne odbyły się wiosną" - powiedział wiceszef klubu SLD.

Politycy PO twierdzą jednak, że wybory odbędą się jesienią. Paweł Olszewski (PO) ocenił w środę, że to przede wszystkim Sojuszowi zależy na przyspieszeniu ich terminu. "Opozycja, głównie SLD, jest impregnowana na argumenty. Sądzę, że jest to gra polityczna, próba wprzężenia w dyskusję publiczną kwestii, która w ogóle nie ma uzasadnienia. Premier wielokrotnie mówił, że wybory odbędą się w konstytucyjnym terminie, czyli jesienią - i tak będzie" - powiedział PAP Olszewski.

Zaprzeczył też, jakoby Platforma rozmawiała z SLD o przyśpieszeniu wyborów. "Tego typu pertraktacji w ogóle między nami nie ma" - zapewnił.

Jeszcze we wtorek o tym, że PO nie dąży do przyspieszonych wyborów zapewniał wiceszef jej klubu Rafał Grupiński.

Jak powiedział PAP rzecznik PiS Adam Hofman, PiS nie poprze ewentualnego wniosku o samorozwiązanie Sejmu. "PO musi dokończyć to, co zaczęła" - argumentował Hofman. "Cały czas oczekujemy na cud gospodarczy, cały czas oczekujemy na spełnienie przez nich obietnic, mają na to jeszcze dziewięć miesięcy. Uciekanie od odpowiedzialności przed Polakami, szybsze wybory zanim spadnie poparcie, to nieodpowiedzialne działanie" - podkreślił.

Reklama

Przeciwne samorozwiązaniu Sejmu jest też PSL. Szef klubu ludowców Stanisław Żelichowski ocenił w rozmowie z PAP, że wcześniejsze wybory nie byłyby w interesie państwa, bo skutkowałyby zamieszaniem tuż przed prezydencją. "Nie można teraz robić awantury" - powiedział. Zaprzeczył też jakoby politycy PO, nawet w nieoficjalnych rozmowach, sondowali ludowców w sprawie wcześniejszych wyborów.

"Nic w tej chwili nie wskazuje na to, żeby były przyspieszone wybory; żeby doszło do samorozwiązania Sejmu musiałoby się na to zgodzić ponad 300 posłów" - dodał szef klubu PSL.



Zdaniem przewodniczącej klubu PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej, PO "sama nie wie, kiedy te wybory chce mieć, bo gdyby wiedziała, to już by ogłosiła termin". "Apelowałabym do Donalda Tuska, żeby przestał hamletyzować, tylko powiedział, kiedy dokładnie są te wybory" - zaznaczyła. Jak dodała, PJN była za tym, żeby wybory odbyły się jeszcze wiosną, ale jest już na tyle późno, że "ewentualne wcześniejsze wybory byłyby w czerwcu". "W tej chwili wydaje mi się to czymś kompletnie bez sensu. Jeżeli wybory byłyby na przykład pod koniec czerwca, to mamy do czynienia z sytuacją, że na początku prezydencji nie ma rządu" - podkreśliła Kluzik-Rostkowska.

Tymczasem poseł PJN Paweł Poncyljusz zadeklarował w Gdańsku, że jego ugrupowanie będzie w pełni gotowe na wybory parlamentarne już w kwietniu. "PJN, wszystko na to wskazuje, będzie miała swoją reprezentację w kolejnym Sejmie" - ocenił odnosząc się do ostatniego sondażu TNS OBOP, który daje jego partii 6 proc. poparcia.

Konstytucja umożliwia Sejmowi skrócenie swojej kadencji poprzez uchwałę podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów. Oznacza to, że przy obecności 460 posłów, potrzebnych jest co najmniej 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza jednoczesne skrócenie kadencji Senatu. Klub parlamentarny PO liczy obecnie 204 posłów, PiS - 147, SLD - 44 posłów, PSL - 31 posłów, a PJN - 18 posłów. W Sejmie jest także 9 posłów niezrzeszonych, 4 posłów KP Socjaldemokracji Polskiej oraz 3 posłów Demokratycznego koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego.