"Gdyby pani Marta Kaczyńska, córka pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, rzeczywiście zechciała wstąpić do Prawa i Sprawiedliwości to osobiście czułbym się zaszczycony. PiS powstało w oparciu o autorytet taty pani Marty Kaczyńskiej. Wbrew temu o czym niektórzy próbują dzisiaj zapomnieć Lech Kaczyński był pierwszym prezesem PiS. Nie byłoby naszych rządów, nie byłoby mnie w parlamencie, nie byłoby w parlamencie Pawła Poncyljusza, Elżbiety Jakubiak. Gdyby nie Lech Kaczyński" - powiedział w RMF FM Joachim Brudziński.

Reklama

Zdaniem posła PiS, Marcin Dubieniecki, mąż Marty Kaczyńskiej, nie będzie startował z list PiS do parlamentu. Dlaczego?

"Mnie u uszach jeszcze brzmią słowa pana Dubienieckiego, że nie rozważa w najbliższym czasie aktywności politycznej. I z tego co wiem, to nawet dosyć lekceważąco o polskim sejmie w ostatnim czasie się wypowiadał. No i tyle" - stwierdził Brudziński.

"Na pewno na naszych listach, w najbliższych wyborach nie będzie pana Marcina Dubienieckiego. Nie przypuszczam aby taką wolę, czy chęć wykazywała również pani Marta Kaczyńska" - dodał poseł PiS.

Reklama

Jego zdaniem córka prezydenckiej pary ma prawo mówić, że PJN nie ma prawa do dziedzictwa po Lechu Kaczyńskim.

"Jeżeli osoby, które z jednej strony bardzo chętnie chciałyby się podczepić pod autorytet świętej pamięci pana Lecha Kaczyńskiego, które twierdzą, że są wręcz jego dziećmi w sensie politycznym. I te same osoby będąc jeszcze w trakcie emocji kampanii wyborczej na prezydenta, w której jakoby wspierały i stały u boku brata pana prezydenta i w tym samym czasie, kontaktują się, przymilają do osoby, która w sposób tak niegodny, żeby nie powiedzieć chamski, uwłaczała czci i pamięci, czyli mam tutaj na myśli Palikota, trudno móc tutaj o jakimś dziedzictwie" - powiedział Brudziński.

Poseł PiS wyjaśnia, że jego partia nie musi szukać koalicjanta po wyborach, bo będzie rządzić samodzielnie. Prowadzący rozmowę Konrad Piasecki pogratulował Brudzińskiemu dobrego samopoczucia.

"Panie redaktorze, oby pan nie musiał za parę miesięcy połykać własnego języka i tłumaczyć się ze swojej złośliwości, że rzeczywiście pan się pomylił. Czy przed wyborami w 2005 roku uwierzyłby pan, że będziemy rządzić? Daliśmy radę" - odpowiedział poseł PiS.