"Wszystkie opowieści o aktywności politycznej mojej bratanicy są bajką" - powiedział na konferencji prasowej prezes PiS. Dodał, że jego bratanica ma córki, którymi się zajmuje i nie jest zainteresowana uczestniczeniem w życiu publicznym. Doniesienia o jej możliwym starcie w wyborach "są wyssane z palca zdemoralizowanych". Tym samym Kaczyński po raz kolejny zaatakował polityków PJN, a szczególnie Pawła Poncyliusza, który zdaniem Kaczyńskiego potwierdził swoimi komentarzami związki z Palikotem.

Reklama

"Moja bratanica powiedziała, że pewne osoby nie mają prawa odwoływać się do dorobku Lecha Kaczyńskiego. W tym momencie ci państwo znaleźli się po zupełnie innej stronie. Nie tylko politycznej ale i kulturowej"- powiedział lider PiS.

Kaczyński domagał się też od mediów poszanowania prywatności swojej bratanicy, przy okazji uszczypliwie wspomniał o Kazimierzu Marcinkiewiczu: "Jeśli ktoś chce być celebrytą i występować w mediach - tak jak lubił to na przykład były premier - to jego sprawa, ale jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w życiu publicznym, to media powinny się odczepić. Każdy ma prawo do prywatności" - mówił prezes PiS.

Kiedy dziennikarze zaczęli wypominać prezesowi PiS, że informacje o starcie Marty Kaczyńskiej w wyborach i należnej jej "jedynce" na liście PiS, to nie wymysł mediów, bo głośno mówił o tym jej mąż, Marcin Dubieniecki i to jego należałoby obwiniać o cały medialny szum wokół tematu, Kaczyński odpowiedział krótko: "Coś w tym jest".

Reklama

<<<Przeczytaj wywiad z Marcinem Dubienieckim>>>>