Wobec marszałka Podlasia zastosowano poręczenie majątkowe - poinformowała w komunikacie prokuratura. Wcześniej śledczy podawali, że środkiem zapobiegawczym jest zawieszenie w pełnieniu obowiązków służbowych. Ostatecznie uznano, że wystarczające będzie poręczenie majątkowe.
Jarosław D. jest podejrzany przede wszystkim o tzw. przestępstwa urzędnicze. Zarzucono mu, że w okresie lipiec-grudzień 2009 roku, wykorzystując przyznane mu uprawnienia, "podjął działania z naruszeniem zasad otwartego i konkurencyjnego naboru na stanowiska urzędnicze", co skutkowało zatrudnieniem w sumie czterech osób: w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku oraz w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Łomży.
Piąty zarzut dotyczy przyjęcia "obietnicy korzyści osobistej" w zamian za zatrudnienie krewnej byłego wicemarszałka województwa Ignacego J. Korzyścią osobistą miałoby być poparcie przez Ignacego J. - również podejrzanego w tym śledztwie - listy projektów dotyczących służby zdrowia, mających uzyskać dofinansowanie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego.
Po wyjściu z prokuratury, marszałek Jarosław D. powiedział dziennikarzom, że nie przyznał się do zarzutów.
"Prokurator postawił mi pięć zarzutów. Dotyczy to przekroczenia uprawnień przy zatrudnianiu w urzędzie marszałkowskim. Zwróciłem się o pisemne uzasadnienie, które uzyskałem. Jak się z nim zapoznam, będę mógł powiedzieć na ten temat więcej" - mówił samorządowiec. Zapowiedział na środę konferencję prasową.
Pytany o nieprawidłowości przy naborze pracowników, powiedział: "W urzędzie marszałkowskim od pierwszej kadencji zatrudniłem ponad 200 osób, zarzuty dotyczą pięciu. Ktoś mógł się też pomylić."
W sejmiku województwa podlaskiego władzę sprawuje koalicja PO i PSL. Marszałek Podlasia Jarosław D. (PO) kieruje zarządem województwa drugą kadencję. W poprzedniej był marszałkiem przez trzy lata.
Jak wynika z informacji PAP, zawieszenie go w pełnieniu obowiązków nie sparaliżowałoby działalności samorządu. Zgodnie bowiem ze statutem Urzędu Marszałkowskiego, do zatwierdzania dokumentów wystarczą podpisy dwóch osób z zarządu (niekoniecznie marszałka), który może działać w 3-osobowym składzie.
Olsztyńska prokuratura postawiła też we wtorek zarzuty w tej samej sprawie członkowi zarządu Podlasia Jackowi P. oraz dyrektorowi gabinetu marszałka Zbigniewowi N. Jacek P. był przewodniczącym komisji w konkursie na jedno ze stanowisk w urzędzie. Według śledczych, przed rozmową kwalifikacyjną jednemu z uczestników przekazał zestaw pytań z odpowiedziami, "naruszając tym samym przepisy dotyczące zachowania tajemnicy służbowej" i doprowadził do zatrudnienia tej osoby.
W miniony poniedziałek zarzuty związane z tym śledztwem prokuratura w Olsztynie postawiła także sekretarzowi województwa Andrzejowi K. i byłemu wicemarszałkowi Ignacemu J. Podejrzewa samorządowców o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przy przeprowadzaniu konkursów, związanych z zatrudnianiem osób oraz przy rozpoznaniu wniosków dotyczących dofinansowania projektów "ze środków dotacji rozwojowych". Prokuratura bada też wątek obietnicy udzielenia korzyści osobistej.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - "w oparciu o własne ustalenia" - w styczniu 2010 roku złożyła białostocka delegatura CBA. W marcu 2010 sprawa została przekazana z białostockiej prokuratury do Olsztyna "z uwagi na przedmiot sprawy". W maju ubiegłego roku, na polecenie olsztyńskiej prokuratury, funkcjonariusze CBA zabezpieczali dokumentację w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku oraz w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Łomży.
Od grudnia 2009 roku Prokuratura Okręgowa w Białymstoku prowadzi jeszcze jedno śledztwo związane z Podlaskim Urzędem Marszałkowskim, także z zawiadomienia złożonego przez CBA. Jak powiedział PAP w poniedziałek rzecznik prokuratury Adam Kozub, wciąż prowadzone jest "w sprawie", czyli dotąd nikomu nie postawiono zarzutów, nie padają też żadne nazwiska. Śledztwo jest przedłużone do połowy kwietnia.