Poseł Prawa i Sprawiedliwości wyszedł ze studia Radia ZET w trakcie niedzielnego programu Moniki Olejnik "Siódmy dzień tygodnia", kiedy dziennikarka zadała mu pytanie dotyczące wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o "anihilacji opozycji". Poseł poskarżył się na Olejnik w listach do Rady Etyki Mediów i władz Radia ZET.
Monika Olejnik w rozmowie z "Super Expressem" sugeruje, że Mariusz Błaszczak mógł przygotować wcześniej ten incydent.
"Ponieważ jednak miał ze sobą listy do szefów Radia Zet i Rady Etyki Mediów i zaraz po wyjściu ogłosił ich treść dziennikarzom, to mogę się domyślać, że napisał je przed programem i całe zajście wyreżyserował. Nie wierzę w to, by w drodze z piątego piętra na parter zdołał sprokurować oba listy" - mówi gazecie dziennikarka.
Pytana, czy ma problem z politykami Prawa i Sprawiedliwości, Monika Olejnik odpowiedziała: "Audycję prowadzę od dziesięciu lat. Przez ten czas przychodzili do mnie Lech i Jarosław Kaczyńscy oraz inni politycy PiS. Czasami nasze rozmowy były burzliwe i pełne emocji, ale teraz po raz pierwszy zdarzyła mi się sytuacja, że polityk obraził się i wyszedł w trakcie programu".
Na koniec rozmowy zapewnia, że w jej audycji zawsze będzie czekało miejsca na przedstawiciela PiS, mimo że rzecznik partii Adam Hofman wysłał SMS-y do działaczy partii, by nie przyjmowali zaproszeń od Moniki Olejnik.