Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapytał premiera Donalda Tuska jakby się czuł, gdyby na śmietnik trafiły zdjęcia jego śp. matki i ojczyma. Nawiązał w ten sposób do wyrzucenia zniczy, kwiatów i zdjęcia pary prezydenckiej sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie.

Reklama

"Chodzi o niszczenie i wrzucanie do śmietnika płonących zniczy spod Pałacu, a także wieńca i portretu pary prezydenckiej, tzn. mojego brata i mojej bratowej - osób tragicznie zmarłych" - powiedział Kaczyński w środę na konferencji prasowej.

Opisywane przez niego wydarzenia zarejestrowane są w filmie dostępnym w internecie. Widać na nim, jak późnym wieczorem 10 marca, 11 miesięcy po katastrofie smoleńskiej, służby porządkowe pod nadzorem warszawskiej Straży Miejskiej usuwają m.in. znicze ustawione przez uczestników uroczystości. Zdaniem stołecznego ratusza znicze usunięto ze względów bezpieczeństwa.

"To jest po prostu niebywały skandal. Nie chcę tutaj używać słów, które byłyby właściwe dla opisania kultury ludzi, którzy to robią, ale chciałem tutaj publicznie zadać pytanie premierowi Tuskowi (...) co by powiedział, gdyby zdjęcie jego śp. matki, zdjęcie jego śp. ojczyma wylądowały na śmietniku" - powiedział Kaczyński.

Prezes PiS wyraził jednocześnie nadzieję, że szef rządu będzie miał odwagę odpowiedzieć w sposób merytoryczny na to pytanie, a nie w sposób "haniebny", kiedy to - jak mówił - kwestionował publicznie prawo Lecha Kaczyńskiego do pobytu w Katyniu.

"Kiedy słyszę o tych wszystkich wydarzeniach, przypomina mi się stan wojenny. Nielegalne kwiaty, nielegalny krzyż - słynna pieśń Jana Pietrzaka. (...) Wtedy też prowadzono z tym wojnę, a dzisiaj ludzie są karani mandatami za to, że tam zapalili znicze. (...) To jest urbanizacja Polski, ale nie w znaczeniu budownictwa, tylko w nawiązaniu do nazwiska Jerzego Urbana" - zaznaczył.

W proteście przeciwko usunięciu zniczy 10 marca sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wystosował we wtorek list do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.