"Tylko ja dostałem od Joanny takie upokarzające ultimatum i to w dniu, w którym ukazała się w prasie moja wypowiedź na ten temat. Jest to tym bardziej przykre, że gdy cztery miesiące temu Joanna została wyrzucona z PiS, ja w geście solidarności też odszedłem. Postanowiliśmy wtedy zbudować formację, w której nie będzie tropienia spisków" - mówi "Gazecie Wyborczej" europoseł Adam Bielan.

Reklama

>>>Szefowa PJN wyrzuca Bielana

Polityk zapewnia, że był lojalny i nie próbował rozmawiać z PiS. Nie wie więc, czemu to właśnie jego wyrzucono.

Przyznaje, że od kilku tygodni nie miał kontaktu z Joanną Kluzik-Rostkowską, a o ultimatum dowiedział się z mediów. "Poczułem się tak samo jak ona, gdy wyrzucano ją z PiS, ale przecież PJN miał być inny. Groteska" - twierdzi.

Reklama

Zapowiada jednak, że nie ma mowy o jego powrocie do PiS, bo cały czas wierzy, że uda mu się znów działać w PJN. "Trzeba wziąć się do pracy, a PJN na razie popełnia błędy. To absurdalne, że w tygodniu, gdy toczą się dwie ważne debaty - o OFE i służbie zdrowia - PJN zajmuje się usuwaniem Bielana" - gorzko mówi eurodeputowany.