Rozmówcy PAP są podzieleni, jeśli chodzi o ocenę decyzji szefowej klubu PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która uznała w piątek za zakończoną współpracę z Bielanem. Jak mówiła, nie usatysfakcjonowała jej odpowiedź europosła na ultimatum, by określił on swój stosunek do PJN
Według polityków PJN, w którymi rozmawiała PAP, środowe posiedzenie klubu może być "gorące". Jak podkreślają, znaczna część klubu uważa, że źle się stało, iż współpraca z europosłem została zakończona. Niektórzy mówią, że nie znają prawdziwej przyczyny tej decyzji, która - w ich ocenie - zaszkodzi ugrupowaniu.
"Takie decyzje powinny być podejmowane razem, a nie przez media" - powiedział PAP nieoficjalnie jeden z polityków ugrupowania. Zwrócił też uwagę, że nie doszło do spotkania Kluzik-Rostkowskiej z Bielanem, a - jak dodał - takie spotkanie powinno się odbyć. Uważa, że zakończenie współpracy z Bielanem bez podania prawdziwej przyczyny oznacza, że może to spotkać każdego.
Inni rozmówcy PAP podkreślają, że decyzji ws. Bielana można się było spodziewać, gdyż już od stycznia nie brał udziału w pracach na rzecz budowania nowego ugrupowania, a jego zachowanie pozostawiało miejsce na domysły, czy dalej chce współpracować z formacją.
Z nieoficjalnych informacji PAP zbliżonych do klubu PJN wynika także, że Bielan w zeszłym tygodniu, przed decyzją Kluzik-Rostkowskiej, spotkał się z kilkoma politykami ugrupowania. Według rozmówców PAP przekonywał, iż we władzach PJN potrzebne są zmiany, sytuacja ugrupowania pogarsza się, a przewodnicząca klubu nie do końca radzi sobie ze swoją rolą.
Jednocześnie - tłumaczą - pojawiały się "przecieki" z PiS, że europoseł prowadzi rozmowy z tym ugrupowaniem, że zgodził się wziąć udział w rozbiciu PJN. Rozmówcy PAP podkreślają, że nie wiadomo, czy informacje rzekomo rozpowszechniane przez polityków PiS były prawdą, ale Bielan, nie angażując się w prace na rzecz nowego ugrupowania, niejako je potwierdzał. Sam Bielan wielokrotnie podkreślał natomiast, że nie prowadzi rozmów z PiS.
Wszyscy politycy PJN, z którymi rozmawiała PAP zgodzili się co do tego, że wykluczenie Bielana będzie dużą stratą dla ugrupowania. Jak tłumaczyli, to doświadczony polityk, nie bez powodu nazywany wcześniej spin doktorem. Pytani, czy - według nich - możliwa jest dalsza współpraca Bielana z ugrupowaniem, odparli, że tak. Ich zdaniem, drzwi dla Bielana nie zostały całkowicie zamknięte.
Do sprawy zakończenia współpracy z Bielanem kilku polityków PJN odniosło się otwarcie, m.in. poseł Jan Filip Libicki. Polityk napisał na swoim blogu, że "normalne partie polityczne, stowarzyszenia i fundacje" istnieją na zachodzie, gdzie - jego zdaniem - "działają prężnie, a wzajemna współpraca jest ich główną siłą". "U nas istnieją, zwykle jednak tonąc w sporach i wzajemnych oskarżeniach" - ocenił.
"W czasach zwykłych, codziennych działanie grupy większej niż pięcioosobowa naturalnie tonie w sporach, oskarżeniach, chaosie. Wtedy udają nam się rzeczy wyjątkowe a rebours. Na przykład wyrzucić kogoś z czegoś, czego formalnie jeszcze nie ma. I czego nie jest członkiem. A to Polska właśnie" - pisze Libicki.
Europoseł Marek Migalski napisał z kolei na swoim blogu po piątkowej decyzji, że Kluzik-Rostkowska "w drodze do bycia Iron Lady już udowodniła, że jest co najmniej Lady Makbet". "Wzięła na siebie pełną odpowiedzialność za ten ruch, bez względu na to, czy był on słuszny, czy nie" - podkreślił.
Rozmówcy PAP zapowiadają, że sprawę Bielana chcą poruszyć na środowym posiedzeniu klubu. Wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz powiedział PAP, że w środowym posiedzeniu klubu wezmą udział europosłowie PJN: Marek Migalski, Michał Kamiński, być może także Paweł Kowal.