Były premier powiedział również, że ma dla Donalda Tuska kilka "propozycji kadrowych".
Szef rządu, broniąc podczas środowej debaty ministra finansów Jacka Rostowskiego, zarzucił opozycji "żywiołową i emocjonalną, choć pustą w treści" niechęć do tego, co udało się Polsce w ostatnich czasach zrobić a także obniżanie reputacji naszego kraju. Wypomniał SLD i PiS decyzje, które - jak mówił - stały się źródłem zadłużenia Polski. Według Donalda Tuska, jest też "cała litania decyzji SLD", które godziły w interesy ludzi najbiedniejszych.
Na wystąpienie premiera zareagował na konferencji prasowej Miller. "Prawica może w Polsce rządzić, ale lewica musi najpierw na to zarobić (...) Jak spojrzymy na historię ostatnich 20 lat polskiej transformacji, to zawsze lewica oddawała polską gospodarkę w lepszym stanie niż ją zastała" - mówił b. premier dziennikarzom w Sejmie. "Wierzę głęboko, że tak będzie również w przyszłości" - dodał.
"My obniżaliśmy podatki dla polskich przedsiębiorców, a rząd pana premiera Tuska podnosi podatki - VAT, czyli podatki dla zwykłych ludzi". "I tylko to po tych rządach zostanie" - uważa b. premier.
Miller zwrócił przy tym uwagę, że "z ramienia i rekomendacji PO, pełnią dzisiaj ważne funkcje w aparacie gospodarczym naszego państwa" dwaj "wybitni ministrowie, którzy kształtowali politykę gospodarczą" jego rządu. Jak mówił, chodzi o b. ministra finansów, a dziś prezesa NBP Marka Belkę i zasiadającego w Radzie Polityki Pieniężnej b. ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera.
"Przypuszczam, że pan premier Donald Tusk musiał o tym zapomnieć, bo gdyby poważnie przyjąć jego krytykę pod adresem SLD, to wynikałoby, że PO głęboko się pomyliła, rekomendując na te ważne stanowiska potwornych nieudaczników" - zaznaczył Miller.
Zaproponował również, że jeśli obecny premier "ma jeszcze jakieś braki kadrowe", to on "chętnie przedstawi kilka propozycji". "Bo rozumiem, że Platforma jest uboga w tego rodzaju zasoby kadrowe, a lewica chętnie będzie pomagać w tym jakże ważnym dla Polaków celu" - dodał polityk SLD.
Zapowiedział, że ujawni te propozycje "natychmiast po uzgodnieniu z premierem". "Jestem pewien, że pan premier mnie o to zapyta" - podkreślił Miller.
Zwrócił się też do Rostowskiego. "Otóż ten wytworny angielski dżentelmen na pewno zapamiętał słowa innego wytwornego angielskiego dżentelmena, premiera Churchilla, który powiedział, że wierzy tylko w te statystyki, które sfałszował" - powiedział b. premier.
Sam - jak mówił - postanowił zaprezentować dane, "których nikt nie może zakwestionować", bo pochodzą z GUS. "Otóż kiedy w 2001 roku obejmowaliśmy rządy, to przyrost PKB wynosił 1 proc. Postanowiliśmy wtedy, że wdrożymy plan +1,3,5+, a więc 1 proc. wzrostu PKB w pierwszym roku naszych rządów, 3 proc. w drugim roku naszych rządów i 5 proc. w trzecim roku naszych rządów. To zostało w pełni zrealizowane" - podkreślił Miller.
Jak dodał, jeżeli spojrzeć na tendencję za czasów rządów PO, "to też jest ona widoczna". "Od 6 do 3 proc., czyli dokładnie odwrotnie" - zaznaczył b. szef rządu.
Jego zdaniem, w 2001 roku "kryzys był nie mniejszy, a wywołany nieudolnymi rządami AWS".
Przyznał jednocześnie, że jego gabinet "borykał się z dużym, aż 18-procentowym, bezrobociem". "Ale dlatego staraliśmy się m.in. wprowadzić Polskę do UE, aby bezrobotni premiera Donalda Tuska mieli gdzie wyjechać" - powiedział polityk Sojuszu.