W środę w Sejmie odbyły się debaty nad wnioskami o wotum nieufności wobec ministrów: finansów Jacka Rostowskiego i skarbu Aleksandra Grada.

Reklama

"Nasi ministrowie, odpowiadając na zarzuty, zmiażdżyli wnioski opozycji, one były taką litanią złych życzeń pod adresem Polski, a nie zarzutami pod adresem ministrów" - powiedział Tusk dziennikarzom w Sejmie.

Podkreślił też, że nieobecność w sali plenarnej w czasie debat liderów opozycji - prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego była oburzająca. Jak dodał, przez te wnioski on i członkowie jego rządu "tkwili" w Sejmie. "To nie jest jakaś szczególna kara, czy pokuta, ale można by ten czas wykorzystać na pewno sensowniej, niż w czasie takich awantur politycznych, szczególnie jeśli liderzy tych ugrupowań nie znaleźli czasu" - zaznaczył.

"To budzi niesmak, tym bardziej, że nie jest to ani pierwszy, ani drugi raz, można się spodziewać kolejnych takich przypadków. Szkoda trochę czasu, my w Polsce mamy mało czasu, dlatego uważam to za takie jałowe i trochę infantylne" - powiedział szef rządu.

Zdaniem Tuska, dopóki koalicja ma większość, to wnioski o wotum nieufności są "dość pustą demonstracją", a w przypadku ministrów Grada i Rostowskiego były "puste w środku". "Jestem spokojny o moich ministrów, bo oni nie robią złych rzeczy, więc śpię spokojnie" - zapewnił.

Pytany, czy spodziewa się kolejnych wniosków opozycji o wotum nieufności wobec ministrów swojego rządu, Tusk żartował: "minister Zdrojewski był bardzo, bardzo zafrasowany, nawet zastanawialiśmy się, czy nie poprosić koleżanek i kolegów z Platformy, żeby zaczęli zbierać podpisy pod wotum nieufności dla niego, bo mieć uznanie w oczach prezesa Kaczyńskiego, bo on się z tym źle czuje".

Tusk wyraził nadzieję, że kiedy Kaczyński i Napieralski porozmawiają z ludźmi i spytają ich, jak odbierają "polityczne demonstracje" w Sejmie, to może się zorientują, że nie budzą one niczyjego zachwytu i może zaniechają takich pomysłów.

Ale - jak zastrzegł - składanie wniosków o wotum nieufności jest "wilczym prawem" opozycji, więc nie można wykluczyć, że opozycja będzie dalej takie wnioski składała. "Tylko, że ja wtedy będę kategorycznie oczekiwał, żeby (liderzy opozycji - PAP) przyszli na salę i chociaż posłuchali własnych wniosków" - podkreślił.