Sprawą zajmować się będą połączone komisje: administracji i spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i praw człowieka oraz regulaminowa i spraw poselskich. "Posiedzenie odbędzie się na wniosek posłów PiS. To głośna sprawa, należy ją wyjaśnić. Od tego są komisje sejmowe" - powiedział PAP przewodniczący komisji administracji i spraw wewnętrznych Marek Biernacki (PO).

Reklama

W swoim wniosku posłowie PiS napisali, że chodzi o sprawę "użycia siły przez służby mundurowe - policję, BOR i Straż Miejską - wobec osób zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim" 10 i 11 kwietnia oraz "inne działania naruszające obowiązujące przepisy i standardy w demokratycznym państwie prawa". Służby wymienione we wniosku przedstawiają inną niż politycy PiS wersję wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu.

Pierwszy z incydentów miał miejsce 10 kwietnia rano, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński, wraz z innymi politykami tej partii, składał wieniec przed Pałacem Prezydenckim. Według szefa klubu parlamentarnego PiS Mariusza Błaszczaka, "służby porządkowe z niewyjaśnionych przyczyn uniemożliwiły wspólne składanie wieńców i zniczy posłom Prawa i Sprawiedliwości, (...) za barierki wpuszczono tylko 10 parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości (...). W wyniku takich działań dwie posłanki: Marzena Machałek oraz Daniela Chrapkiewicz zostały poturbowane".

Z relacji rzecznika KSP Macieja Karczyńskiego wynika, że grupa osób próbowała sforsować barierki ochronne przed Pałacem. Część z nich zdołała przez nie przejść. Ostatecznie te, które pokazały legitymację poselską, zostały wpuszczone. Pozostałe - w sumie pięć - wyprowadzono.

Z kolei rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz informował tuż po zdarzeniu, że do wejścia przed Pałac Prezydencki przez biuro przepustek (od strony kościoła seminaryjnego) zgłoszonych zostało 14 parlamentarzystów - z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim na czele. Te osoby - jak powiedział - zostały wpuszczone. Dodał też, w ten sposób wpuszczano polityków PiS na teren Pałacu Prezydenckiego we wcześniejszych miesiącach i nigdy ze strony BOR nie było żadnych problemów.

Nagrania z incydentu pojawiły się m.in. na portalach internetowych. Widać na nich grupę osób, wśród nich parlamentarzystów PiS, którzy próbują przejść przez barierki. Napierających blokują funkcjonariusze policji i BOR; dochodzi do krótkiej wymiany zdań, pokazywania legitymacji poselskich. Kilka osób przedostaje się przez płot i natychmiast jest wyprowadzona przez funkcjonariuszy.

Po tych wydarzeniach PiS wysłał skargę do BOR, a także protest do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, od którego domagał się stanowczej reakcji i wyjaśnienia działań służb. Trwa kontrola MSWiA ws. incydentu.

Reklama

Partia Jarosława Kaczyńskiego złożyła też zawiadomienie do prokuratury ws. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Dotyczy ono nie tylko wydarzeń z 10 kwietnia, lecz także działań straży miejskiej wobec osób, które dzień później protestowały przez Pałacem Prezydenckim pod szyldem "Solidarni 2010", domagając się dymisji premiera Donalda Tuska i postawienia rządu przed Trybunałem Stanu za "zdradę państwa, oddanie śledztwa ws. katastrofy w ręce Rosji".



11 kwietnia sprzed Pałacu Prezydenckiego usunięty został namiot rozstawiony przez "Solidarnych 2010". Według PiS, podczas tej interwencji doszło do użycia siły przez Straż Miejską wobec trzech dziennikarzy, a jeden z nich został "dotkliwie pobity".

Jak mówiła PAP wówczas dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego stołecznego ratusza Ewa Gawor, podczas interwencji zatrzymane zostały trzy osoby, które nie stosowały się do poleceń strażników; dwie z nich zostały pouczone i wypuszczone, w przypadku jednej była potrzebna pomoc policji w celu ustalenia jej tożsamości.

Kilka dni przed tym, jak PiS złożył zawiadomienie do prokuratury, swoją skargę do marszałka Sejmu wysłał komendant warszawskiej Straży Miejskiej. Jego zdaniem poseł PiS Joachim Brudziński znieważył strażnika miejskiego podczas uroczystości przed Pałacem. Brudziński zaprzeczył i domagał się przeprosin za pomówienie, w przeciwnym razie zagroził sądem. Postępowanie ws. domniemanego znieważenia strażnika miejskiego przez użycie wobec niego "słowa powszechnie uznawanego za obelżywe" przez Brudzińskiego prowadzi jedna ze stołecznych prokuratur rejonowych.

Prokuratury w Warszawie prowadzą też kilka innych postępowań w związku z zajściami przed Pałacem Prezydenckim 10 kwietnia i w kolejnych dniach. Chodzi m.in. o uderzenie funkcjonariusza Straży Miejskiej "krzyżem w głowę podczas podjętej interwencji usunięcia mężczyzny sprzed Pałacu Prezydenckiego" oraz znieważenie funkcjonariuszy przez osobę fizyczną za pomocą poczty elektronicznej oraz znieważenie na portalu internetowym.

W piątek prokuratura poinformowała, że nie będzie śledztw w kilku innych sprawach dot. zajść przed Pałacem w kwietniu. Odmówiła m.in. wszczęcia postępowania ws. znieważenia przedstawicieli władz, w tym prezydenta, premiera, szefów MON i MSZ 16 kwietnia na Krakowskim Przedmieście. Chodziło o transparent w miejscu zgromadzenia przedstawicieli "Stowarzyszenie Solidarni 2010" z napisem: "Zdrajcy Stanu: Tusk, Komorowski, Klich, Sikorski, Arabski pod sąd". Powodem odmowy był "brak znamion czynu zabronionego", choć zarazem prokurator uznał napis za "naganny". Ta odmowa jest nieprawomocna, osoby wymienione na transparencie mogą się odwołać albo złożyć do sądu prywatne akty oskarżenia o pomówienie wobec organizatorów demonstracji.