Trwa ładowanie wpisu

Ponadto fundacja liczy, że Nowicka (Ruch Palikota) zrezygnuje z funkcji wicemarszałka Sejmu oraz z mandatu poselskiego, ponieważ "jest niedopuszczalne, aby osoba prowadząca działalność lobbystyczną miała tak wielki wpływ na proces ustawodawczy, a dalsze zajmowanie stanowiska wicemarszałka byłoby przejawem korupcji politycznej".

Reklama

Jak poinformowała we wtorek na konferencji prasowej Aleksandra Michalczyk z fundacji Pro-prawo do życia, tego dnia złożone zostało do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Nowicką.

"Według nas, badając również wyrok ws. Joanny Najfeld, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pani Nowicka dopuściła się przestępstwa nielegalnego lobbingu oraz przez fakt pozostawania na liście płac providerów aborcji i antykoncepcji przyczyniała się do promowania zabijania dzieci w naszym kraju" - powiedziała Michalczyk.

Chodzi o treść wyroku w przegranym przez Nowicką procesie, który wytoczyła publicystce Joannie Najfeld. Jak podał "Gość Niedzielny", który dotarł do utajnionego wyroku, wynika z niego, że kierowana przez Nowicką Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymywała pieniądze od koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne oraz od międzynarodowej organizacji, promującej aborcję i produkującej przyrządy do przerywania ciąży.

Według sądu, słowa wypowiedziane przez Joannę Najfeld o pozostawaniu przez Nowicką "na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego" to zwrot publicystyczny, retoryczny, a nie stwierdzający określony fakt.

Nowicka oświadczała w ubiegły czwartek, że nie była i nie jest na liście płac przemysłu aborcyjnego. "Oświadczam, że od ponad 20 lat działam na rzecz życia, zdrowia i praw kobiet. Wynika to z mojego najgłębszego przekonania, że jest to działalność etyczna, służąca dobru publicznego, a przede wszystkim konieczna dla pomocy kobietom" - mówiła wicemarszałek Sejmu.

Reklama



Jak podkreśliła, sąd uniewinnił Najfeld, bo uznał, że jej wypowiedź miała "charakter publicystyczny". Według wicemarszałek, nie ma nic nagannego w fakcie, że kierowana przez nią Federacja "pozyskuje środki na realizację celów statutowych od legalnych instytucji, organizacji, fundacji czy sektora prywatnego". Nowicka, po tym jak zdobyła mandat posła, zawiesiła swoją działalność w Federacji.

Fundacja Pro w zawiadomieniu napisała m.in. "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nielegalnego reklamowania środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych oraz działań nierejestrowanego lobbingu i przestępstwa płatnej protekcji" na rzecz producentów środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych oraz sprzętu używanego do wykonywania zabiegów aborcji.

W uzasadnieniu fundacja podkreśliła, że Nowicka podejmowała "liczne publiczne oraz poufne działania" adresowane do resortu zdrowia, edukacji oraz Sejmu w celu zmian legislacyjnych m.in. refundacji środków antykoncepcyjnych oraz wykonywania zabiegów aborcji. Według fundacji Pro, postulaty te były i są zgodne z interesami majątkowymi producentów środków antykoncepcyjnych.

Krystyna Kacpura, p.o. szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, zapewniła PAP, że Federacja nie jest "uzależniona od żadnego koncernu farmaceutycznego". "Federacja, jako organizacja pozarządowa, otrzymywała legalne darowizny na cele statutowe z różnych źródeł, także od firm farmaceutycznych, jednak stanowiły one ok. 3 proc. naszego rocznego budżetu. Każda darowizna poparta jest umową, sprawdzoną przez prawników. Ich legalność nigdy nie była kwestionowana" - poinformowała Kacpura.

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk powiedział PAP, że zawiadomienie - tak jak każde inne trafiające do prokuratury - będzie poddane analizie i przekazane do właściwej jednostki, prawdopodobnie jednej z prokuratur apelacji warszawskiej. Prokuratura ma 30 dni na zbadanie zawiadomienia i wszczęcie - lub odmowę wszczęcia - śledztwa, o ile zostanie stwierdzone, że zawiadomienie "dostatecznie uprawdopodabnia popełnienie przestępstwa".