W ten sposób Donald Tusk odniósł się na sobotniej konferencji prasowej do pytania o fragment listu, który szef PiS Jarosław Kaczyński skierował do działaczy swej partii.
W liście tym Kaczyński napisał m.in., że rządy Tuska doprowadziły do bezprecedensowej kampanii przeciwko wartościom, które zawsze stały na straży polskości, pozwalały narodowi przetrwać w najtrudniejszych czasach. Ataki na Kościół, biskupów i wiarę zwykłych ludzi przypominają najgorsze czasy PRL z okresu Władysława Gomułki - napisał szef PiS.
>>>KACZYŃSKI O RZĄDZIE: NAJGORSZE CZASY PRL Z OKRESU GOMUŁKI
Tusk powiedział, że w sytuacji kiedy pewne ciężary i niedogodności znoszą wszyscy bez wyjątku obywatele, nie może być świętych krów. Podkreślił, że kwestie likwidacji funduszu kościelnego oraz poważnej rozmowy i decyzji czy państwo powinno finansować składkę i emerytury księży poruszono w związku z potrzebą przeprowadzenia zmian w systemach emerytalnym i ubezpieczeń społecznych.
Na pewno to nie jest atak na Kościół - powiedział premier. Równie dobrze można by powiedzieć, że atakujemy policję redukując przywilej emerytur mundurowych - dodał. Zaznaczył, że rząd stara się przeprowadzić, tak jak to rozumie najlepiej, takie zmiany w systemie emerytalnym, społecznym, które będą zmianami w stronę autentycznej sprawiedliwości.
>>>TUSK PODSUMOWAŁ STO DNI RZĄDU
Staramy się więc m.in. wyeliminować pomoc dla bogatych rodzin, taką jak np. becikowe, po to, by móc więcej kierować do rodzin naprawdę potrzebujących. Mówiliśmy też, że ilość kapelanów w miejscach takich jak wojsko i inne służby mundurowe jest nieadekwatnie duża do rzeczywistych potrzeb. Tak jest i to jest dość kosztowny wydatek - zaznaczył premier. Dodał, że tylko w wojsku, w sytuacji gdy żołnierzy jest dwa razy mniej, kapelanów jest ponad dwa razy więcej.
Premier zastrzegł też, że nie jest antyklerykałem. Nie może być żadnej świętej krowy i my rozmawiamy o tym nieagresywnie. Jeśli chcemy zbudować system, gdzie tych przywilejów grupowych jest coraz mniej, to nie możemy zamykać oczu, czy udawać, że nie ma dzisiaj problemu finansowania z kieszeni podatników Kościoła w taki sposób, w jaki nie powinno się tego robić - podkreślił.
Tusk powiedział także, że - w jego ocenie - jest pierwszym premierem, który w tak otwarty i tak aktywny sposób rozmawia z opozycją.
"Nie znalazłem takiego przykładu, ale może był. Który premier w ciągu pierwszych 100 dni swojej kadencji spotkał się na otwartych debatach z klubami opozycyjnymi? Przyjąłem zaproszenia do wszystkich klubów parlamentarnych. Nie ubolewam, ale w niektórych przypadkach próbowano także formalnie trochę mnie upokorzyć, nie robiłem z tego żadnej sprawy. W przypadku spotkania z klubem PiS, pan prezes Kaczyński nie uznał za stosowne uczestnictwa w spotkaniu, widocznie było to poniżej jego godności" - dodał.
Tusk był też pytany o zapowiadaną przez PiS kwietniową ofensywę. "Brakowało mi prezesa Kaczyńskiego w ostatnich tygodniach - i aktywności PiS - ale wlał w moje serce nadzieję, że moja sytuacja nie musi być tak trudna i tak krytyczna w polityce jak dzisiaj. Czekam z niecierpliwością na ten kwiecień. I mimo że mówię ironicznie, to mówię szczerze - odparł.
Jak dodał, czasami, jeśli wyraźnie widać konkurencję, to trochę łatwiej się rządzi. W każdej demokracji ludzie oceniają rządzących w porównaniu do alternatyw. Nikt nie kocha polityków (...) ocenia się ich pod takim kątem, czy są lepsi, czy gorsi od konkurencji. Dlatego ta bardzo długa nieobecność prezesa Kaczyńskiego trochę mnie martwiła, bo obraz był niepełny - powiedział Tusk.
Komentarze(204)
Pokaż:
Komisja nie prowadziła rejestrów zawierających informacje o dacie złożenia wniosków przez poszczególne parafie, skali ich roszczeń, sposobie i dacie zaspokojenia i co najważniejsze wartości przekazanych gruntów.
Jeśli więc w ciągu dekady w jednej tylko sprawie zapadło 15 rozstrzygnięć, członkowie Komisji (której skład często ulegał zmianie) nie musieli nawet wiedzieć, czy roszczenia Kościoła zostały zaspokojone, czy też Skarb Państwa przekazał mu więcej, niż się należało. "Komisja nie prowadziła takich statystyk twierdząc, że informacje te można znaleźć w kuriach lub parafiach" - czytamy w raporcie.
Klasycznym tego przykładem jest parafia Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach. W 1991 r. złożyła wniosek o rekompensatę za 42 ha gruntów rolnych odebranych parafii w czasach PRL. Na części kościelnej ziemi zbudowano wtedy osiedla mieszkaniowe. Do 2002 r. komisja wydała kilka orzeczeń, w których przyznała parafii Świętych Apostołów Filipa i Jakuba
gigantyczną rekompensatę - łącznie aż 360 ha. !!!11
Raport o pracy Komisji Majątkowej, która przez 22 lata rozpatrywała roszczenia instytucji Kościoła katolickiego. Archiwum Komisji na polecenie Donalda Tuska badali prawnicy z działu kontroli kancelarii premiera.
Kancelaria odmówiła ujawnienia raportu. Znaleźliśmy go jednak w aktach sprawy przeciwko członkom Komisji podejrzanym o korupcję i działanie na szkodę skarbu państwa. Śledztwo prokuratury i CBA sprawiło, że rząd rok temu rozwiązał Komisję.
53-stronicowy raport to opis strat skarbu państwa i niespotykanego bałaganu. Oto najważniejsze ustalenia:
* Dokumenty Komisji istniały wyłącznie w formie papierowej. Nie rejestrowano dat złożenia wniosku przez parafie czy zakony. Nie było informacji o roszczeniach, sposobie i czasie ich zaspokojenia, wartości przekazanych gruntów. Jeden wniosek bywał rozpatrywany kilkakrotnie, rekord to 15 rozstrzygnięć w jednej sprawie! Nie sposób ustalić, czy i komu skarb państwa dał więcej, niż się należało.
"Komisja nie prowadziła takich statystyk, twierdząc, że informacje te można znaleźć w kuriach lub parafiach" - czytamy w raporcie.
* Teczki były nieopisane i nieuporządkowane, bez spisu treści. Nie można więc stwierdzić, czy są kompletne. Zaginęły akta co najmniej 57 spraw. Nie wiadomo, kto za to odpowiada. Nie prowadzono bowiem rejestru pobierania dokumentów.
* 12 członków Komisji powoływanych przez MSWiA miało dbać o interes państwa (pozostałych 12 mianował sekretarz Episkopatu Polski), ale nie robiło tego należycie. Nie weryfikowali przedstawianych przez pełnomocników Kościoła wycen gruntów, o które się ubiegali - mimo że MSWiA miało pieniądze, by opłacić własnych biegłych! Nie sprawdzali, czy ziemia, którą przekazują, należy do państwa. Co najmniej w jednym przypadku Kościół dostał tereny, które od pięciu lat były już w prywatnych rękach.
Nie sporządzano protokołów głosowań i niechlujnie spisywano uzasadnienia decyzji. Efekty? Np. zakon cystersów w 1994 r. dostał grunty w Krakowie. W ugodzie zapomniano napisać, że to wyczerpuje roszczenia. I w 2004 r. cystersi znowu złożyli wniosek. Dostali od Komisji 66 mln zł odszkodowania.
* Członków Komisji powoływano bez żadnych kryteriów, nie weryfikowano ich kompetencji. Nie sprawdzano, czy nie dochodzi do konfliktu interesów. W 1992 r. rządowym członkiem Komisji został radca prawny Romuald Soroka. Po dwóch latach Episkopat powołał go nagle na swego przedstawiciela. - Nie było w tym żadnego konfliktu interesów. Do swoich zadań zawsze podchodziłem rzetelnie i zgodnie z prawem - zapewnia nas Soroka.
* Przez 22 lata nie skontrolowano Komisji ani razu. "Poza publicznie podnoszonymi wątpliwościami nie było żadnego mechanizmu korygującego jej działalność" - czytamy w raporcie.
Autorzy sugerują, by ich raport "skłonił do głębszej refleksji i był wykorzystany do analizy pracy pozostałych komisji prowadzących postępowania regulacyjne wobec innych Kościołów i grup wyznaniowych". Te komisje wciąż działają.
Raport wylicza, że instytucje Kościoła katolickiego złożyły 3063 wnioski o rekompensaty za mienie utracone w PRL. Ale Komisja wydała aż 3593 decyzje. W 142 przypadkach nie uzgodniła stanowiska. Przyznała 143 mln zł odszkodowań i 66,5 tys. ha gruntów. Ich wartości nie można dziś ustalić.
Od grudnia w sądzie jest akt oskarżenia przeciwko sześciu członkom Komisji oskarżonym o korupcję i działanie na szkodę skarbu państwa.
Kancelaria premiera powiadomiła nas w czwartek, że raport dostali już prokurator generalny i szef CBA.