W piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie umorzył sprawę wobec zawarcia ugody sądowej przez adwokatów stron. Do SA wpłynęła wcześniej apelacja Kaczyńskiego od niekorzystnego dlań wyroku I instancji. W 2010 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał mu przeprosiny ITI w mediach oraz wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny (pozew wnosił o 100 tys.).
Teraz ugoda zakończyła całą sprawę. Na jej mocy lider PiS ma złożyć oświadczenie, że jego zamiarem nie była ujemna ocena spółek grupy ITI, ale jedynie krytyka racjonalności wydatku na przebudowę stadionu - z perspektywy prawidłowości działań władz stolicy. Ma też skorygować swą wypowiedź, że nie był to prezent od PO dla ITI, tylko inwestycja w majątek miejski, oddany Legii w odpłatną dzierżawę. ITI wycofało zaś roszczenia wobec pozwanego.
W 2009 r. J. Kaczyński powiedział: Zdumiewająca rzecz, że pan Donald Tusk nie skłania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby odebrała te pół miliarda złotych, które ITI otrzymuje na stadion. Poza tym te dwa stadiony (Narodowy i Legii - PAP) są od siebie oddalone o 3,8 tys. metrów i ten drugi nie jest specjalnie Warszawie potrzebny. Wspominał też o "niejasnych powiązaniach" ITI z PO.
ITI (Legia należy do tego holdingu) pozwał Kaczyńskiego. Podkreślano, że żadna spółka grupy ITI nie dostała jakichkolwiek kwot z budżetu Warszawy na rozbudowę stadionu, który jest własnością miasta, a Legia podpisała tylko z ratuszem umowę na dzierżawę obiektu. Przed SO adwokaci prezesa PiS przyznawali, że ITI nie otrzymała bezpośredniego transferu gotówkowego, ale była beneficjentem umowy.