Ten dzień, ale też kilka ostatnich tygodni wskazują bardzo wyraźnie, że nie uchylamy się od żadnej odpowiedzialności. Zażądaliście państwo precyzyjnej informacji, jak oceniamy działanie instytucji państwowych, urzędników podległych mnie jako premierowi i niezależnych ode mnie zgodnie z ustrojem. I taką informację państwu przekazaliśmy - mówił Tusk.

Reklama

Premier odniósł się też do zarzutów posłów opozycji, że o prezesie Amber Gold Marcinie P. uprzedził swojego syna, ale już nie społeczeństwo.

Informacje publiczne dostępne, szczególnie w Trójmieście, ale nie tajne, bo na portalach największej gazety w Polsce (...) pojawiały się na długo przed wybuchem afery. Ukazywały się precyzyjne informacje o tym, że jest Amber Gold, o tym, że ten interes wydaje się dwuznaczny, że KNF wpisał tę firmę na listę ostrzeżeń publicznych i że prokuratura zajmuje się tą sprawą - mówił.

Wskazał przy tym jeden z artykułów prasowych z 23 stycznia 2010 r. Ten artykuł pojawił się w gazecie, w której pracował w tym czasie mój syn, więc chyba nie musiałem go tajnie uprzedzać, że są pewne wątpliwości dotyczące tej firmy - podkreślił.

Reklama

Dodał też, że nie jest specjalnym dowodem przenikliwości ocenianie zdarzeń sprzed dwóch lat czy sprzed roku na podstawie tego, co się wie teraz.

Z 9 tysięcy pism żadne nie dotyczyło Amber Gold

Donald Tusk zaznaczył, że wśród dziewięciu tysięcy pism od posłów, które trafiły do rządu od stycznia tego roku, żadne nie dotyczyło Amber Gold i OLT Express.

Reklama

Od pierwszego stycznia do lipca 2012 roku rząd otrzymał ponad 9 tysięcy zapytań, wniosków i interpelacji od posłów. Na moje nazwisko - 775. Ani jedna nie dotyczyła tej wielkiej afery Amber Gold i OLT Express, bo wówczas także wam nie się nie wydawało, że działo się coś nadzwyczaj złego - powiedział w czwartek podczas debaty w Sejmie Donald Tusk.

Nie chcę zrzucić na nikogo odpowiedzialności, że był celowo ślepy. Nie będę budował ohydy insynuacji chyba pana posła (posła PiS Andrzeja-PAP) Dudy, że jak się jest z Gdańska, to jest się zamieszanym w Amber Gold - dodał.

Tusk zaznaczył, że niektórzy posłowie, biorąc pod uwagę dzisiejszą wiedzę na temat Amber Gold, uważają opieszałość instytucji za podejrzaną albo skrajnie naganną, choć dokładnie w tym samym czasie mieli ten sam ogląd sytuacji.

Gdybyście mieli inny ogląd sytuacji, to wśród tych dziewięciu tysięcy poselskich zawiadomień o tym, że coś złego się dzieje, byłaby chociaż jedna, że coś złego się dzieje w Trójmieście z OLT czy Amber Gold. Nie było ani jednej - mówił premier.

Tusk o synu: On też stracił pracę po upadku OLT Express

Premier Donald Tusk mówił, że w rozmowach rodzinnych krytykował syna za pracę dla OLT Express ze względu na powszechną wiedzę na temat współwłaściciela tej linii lotniczej - spółki Amber Gold.

Premier odniósł się do wystąpień klubowych po informacji rządu i prokuratury na temat działań państwa w sprawie Amber Gold.

Jak mówił Donald Tusk, ze strony opozycji, szczególnie prawicowej, pojawiły się pytania, wątpliwości - a jego zdaniem - insynuacje. Zmierzają do przekonania przynajmniej części opinii publicznej, że posiadam jakąś tajemną wiedzę, uprzedziłem zamiast obywateli mojego syna, w związku z tym stało się coś strasznego - tłumaczył szef rządu.

Tusk podkreślił, że jego syn Michał, był jednym z pracowników lotniska i współpracował z należącymi do Amber Gold liniami lotniczymi OLT Express, więc należał do grupy ludzi, którzy stracili pracę po upadku OLT.

Miejsce tej pracy czy współpracy utracił nie dlatego, że został w sposób jakiś tajny czy poufny przeze mnie uprzedzony. Jak już wielokrotnie mówiłem publicznie, wtedy, kiedy kilkakrotnie pojawiał się w rozmowach rodzinnych temat pracy mojego syna na lotnisku i współpracy z OLT, wyrażałem niezadowolenie z tego tytułu czy sceptycyzm ze względu na powszechną wiedzę o tym, że źródła Amber Gold są co najmniej dwuznaczne - powiedział szef rządu.