Goście Moniki Olejnik w audycji „7 Dzień Tygodnia” rozmawiali o tablecie Kaczyńskiego. Profesor Nałęcz dodał, że miał wrażenie, że początkowo prezes był tak nieufny wobec tego tableta, jak dziecko wobec psa, którego się boi. Z czasem się z tym tabletem coraz bardziej oswajał. To było fajne – mówił doradca Bronisława Komorowskiego.

Reklama

Również Andrzej Rozenek, rzecznik znanego z happeningów Ruchu Palikota, chwalił pomysł Prawa i Sprawiedliwości. – Doceniam, że ktoś zadbał o to, żeby to wszystko się udało. Zapomnieli tylko o jednej rzeczy, że głośniczek jest na dole i trzeba głośniczkiem do mikrofonu, a tablecik wyżej, żeby go było widać. Ale poza tym: strzał w dziesiątkę, chylę czoła. I należało się to Platformie, bo nie po raz pierwszy ogranicza debatę w Sejmie – powiedział polityk Ruchu Palikota.

Nie zgodził się z nim Wojciech Olejniczak z SLD. – To było śmieszne, ale mi to się nie podoba, bo to jest obchodzenie regulaminów. Niedługo będzie można wyświetlać wystąpienia i posłowie w ogóle nie będą musieli przychodzić.

Z kolei przedstawiciel Platformy, Jacek Protasiewicz, nawał pomysł z wykorzystaniem tabletu „niepoważnym”. – Ja byłem w tym czasie w Parlamencie Europejskim. Wielu ludzi pytało, czy czy jest zagrożenie dla rządu Donalda Tuska. Kiedy tłumaczyłem, że to jedna trzecia parlamentu zgłasza wotum nieufności bez poparcia większości, wszyscy mówili: to jest niepoważne – mówił Protasiewicz.

Reklama

Dodał, że jego zdaniem wystąpienie kandydata na premiera powinno być dopuszczalne pod warunkiem, że wniosek jest podpisany przez 231 posłów. – Inaczej co tydzień mógłby się pojawiać nowy kandydat na premiera. To by z kandydata, wnioskodawców i polskiej demokracji zrobiło niepoważną zabawę – ocenił wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Jacek Sasin stwierdził zaś, że przy pomocy tabletu Jarosław Kaczyński przechytrzył Donalda Tuska i Ewę Kopacz. - Dzięki temu Polacy usłyszeli, co profesor Gliński ma do usłyszenia – stwierdził.