Niesiołowski tłumaczył się w TVN24 z partyjnych wydatków, które opisał "Newsweek". Polityk PO przyznał, że były kupowane garnitury, ale w tym czasie było sporo kampanii i chodziło jego zdaniem o kwestie wizerunkowe.
Monika Olejnik pytała posła o wydatki na nocny klub, w którym można było m.in. zlizywać krem z nagiej kobiety czy jeść z niej sushi.
To bzdury. Niech "Newsweek" poda, kto tam był. Kto z polityków PO zlizywał krem z nagiej kobiety? To byłoby ciekawe - powiedział Niesiołowski. Jego zdaniem może był, to jakiś pracownik, albo było jakieś nadużycie.
Będziemy to wyjaśniać - zadeklarował polityk. Niesiołowski dodał, że wydatki upublicznione przez "Newsweek" to zaledwie 1/10 wszystkich pieniędzy, które wydawane są przez partię.
Więc jesteśmy niezwykle skromni - stwierdził poseł.
>>>Zobacz, na co PO i PiS wydają publiczne pieniądze
Jego zdaniem o wiele ciekawsze są wydatki PiS na ochronę Jarosława Kaczyńskiego.
PiS wydaje dziesięć razy więcej na brednie i rojenia Kaczyńskiego - powiedział Niesiołowski i dodał, że prezes PiS otoczył się takimi drabami, że go nie widać.
Otoczony tymi dryblasami, a w środku mały Kaczyński - obrazowo opisywał Niesiołowski. Wydaje mu się, że jest premierem, to jak będzie mu się wydawało, że jest księciem, to niech sobie pałac wybuduje - poradził polityk PO.
Według niego partie nie powinny być finansowane z budżetu. Zadeklarował, że za tym zagłosuje, jeśli posłowie będą się tym zajmować w Sejmie.
Jednocześnie przyznał, że nie pamięta dlaczego zagłosował przeciwko projektowi Ruchu Palikota, żeby obywatele mogli na rzecz partii dokonywać odpisu podatkowego.
Widocznie Palikot musiał tam jakąś bzdurę dopisać - wyjaśnił Niesiołowski.