Tomasz Pierzchalski w siedzibie PiS pojawił się kilka lat temu, jako bliski współpracownik Adama Lipińskiego, wiceszefa Prawa i Sprawiedliwości. - Kiedyś nawet woził Lipińskiego swoim prywatnym samochodem, leciwym czerwonym fordem - wspomina jeden z rozmówców tygodnika "Wprost" z biura partii. Szybko stał się jednym z najbardziej zaufanych ludzi na Nowogrodzkiej. Za zaufaniem zaczęły płynąć szerokim strumieniem duże kwoty.

Reklama

Nagle stał się potentatem na obsługę medialną partii, a jego firemka zarabia dziś na tym wielkie pieniądze - przyznaje anonimowo jeden z polityków PiS.

"Firemka" to właśnie MTML, agencja zajmująca się między innymi rozrywką i organizowaniem eventów. Także partyjnych. - Moje przedsiębiorstwo zajmuje się dostarczaniem oświetlenia, nagłośnienia, organizacją eventów, w tym również dla PiS - wyjaśnia Tomasz Pierzchalski, jednak proszony przez "Wprost" o szczegóły tych eventów, zasłania się niepamięcią i klauzulami poufności. Choć jak przyznaje, dla Prawa i Sprawiedliwości przestał pracować w 2009 roku.

Firma Pierzchalskiego, jak pisze tygodnik, zajmowała się również organizowaniem sondaży telefonicznych. Ich koszty rosły, choć sondaże nieco odbiegały od politycznej rzeczywistości. W 2010 roku na przykład, tuż przed wyborami prezydenckimi wychodziło z nich, że Jarosław Kaczyński wygra w pierwszej turze - przypomina "Wprost".

Według tygodnika, firma MTML dobrze sobie radzi na partyjnym garnuszku. Tylko w ciągu kilkunastu miesięcy trafiło do niej prawie 3 miliony złotych z partyjnej kasy. Dla porównania - jak pisze "Wprost" - PiS rocznie na ochronę Jarosława Kaczyńskiego wydaje ponad 1,7 miliona złotych.