Poseł Twojego Ruchu, Artur Dębski chciał nagłośnić problemy imigrantów, dlatego też wyjechał do Londynu, gdzie szukał pracy, spał w śpiworze, czy też zatrudnił się jako "majster z młotkiem". Przepracowałem sześć dni, z czego cztery spędziłem w papierach, a dwa rozbierałem ścianki, bo robili renowację. Zarobiłem 280 funtów, czyli około 1,4 tysiąca złotych - mówi "Rzeczpospolitej" polityk. I tu zaczęły się jego problemy.
>>>Palikot boksuje się z PO. "Dębski będzie żył jak emigrant"
Jest bowiem posłem zawodowym, a to oznacza, że nie może pracować gdzie indziej, chyba że dostanie zgodę Marszałek Sejmu, a Dębski tego nie zrobił. Nie dopilnowałem tego. Jednak jadąc do Londynu nie wiedziałem, czy uda mi się znaleźć pracę - tłumaczy. Do tego, zgodnie z regulaminem, jeśli poseł pracuje, to nie powinien dostawać sejmowych pieniędzy. Dębski wniosku o odebranie pensji też nie złożył. Zapewnia jednak, że wkrótce pieniądze odda.
Kłopoty posła z przepisami chce od razu wykorzystać PO. Wiceszef komisji etyki uważa, że marszałek Ewa Kopacz powinna zgłosić to nadużycie, w ten sposób można będzie zacząć procedurę ukarania posła naganą.