Julia Pitera nie chce uczestniczyć w spekulacjach, dlatego czeka na jutrzejsze oświadczenia premiera. Posłanka PO ma tez nadzieję, że poznamy odpowiedź na kilka pytań: kto i po co nagrywał rozmowy oraz komu zależało na ich upublicznieniu i to właśnie teraz. Pitera odniosła się też opinii polityków opozycji, że rząd powinien podać się do dymisji. Jej zdaniem, powinno się zachować wstrzemięźliwość, bo - jak mówi - jeśli ktoś nagrywa, to wszystkich polityków, nie tylko z partii rządzącej. Zaznaczyła, że nie ma wiedzy, co jeszcze znajduje się "taśmotece".
AFERA TAŚMOWA W RZĄDZIE. Minuta po minucie w dziennik.pl>>>
W ocenie posłanki, wiele stwierdzeń z rozmowy Sienkiewicz-Belka nie było powinno paść. Jej zdaniem, miejscem spotkań polityków nie powinny być restauracje, ale gabinety.
Minister rolnictwa Marek Sawicki z PSL-u też czeka na wyjaśnienia premiera w sprawie taśm. Zwraca on również uwagę, że "robienie polityki" oficjalnie i nieoficjalnie, to nic nowego. Dodaje, że premier będzie musiał wyjaśnić, czy rzeczywiście doszło do jakiejś politycznej umowy pomiędzy Markiem Belka a Bartłomiejem Sienkiewiczem.
"Wprost" ma mieć inne nagrania z rozmów prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z biznesmenem Janem Kulczykiem, wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem oraz byłego ministra transportu Sławomira Nowaka z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Nagrań dokonano w jednej z warszawskich restauracji.
Dla opozycji sprawa jest jasna. Państwo nie działa, Tusk do dymisji - to najczęstsze komentarze padające z ust jej polityków.