Około godz. 13 w kilku miastach w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych, rozpoczęły się manifestacje "My, Naród" w obronie posądzanego o współpracę ze SB Lecha Wałęsy. Były prezydent, po raz kolejny, tym razem w formie listu, odniósł do pojawiających się na jego informacji.

Reklama

"Nazywam się Lech Wałęsa. W roku 1978 przystąpiłem do komitetu WZZ Wybrzeża. Wierzyłem, że nasze działania doprowadzą nie tylko do powstania autentycznej reprezentacji robotniczej, lecz poprowadzą ku wolnej Polsce. Takie były też marzenia moich kolegów z WZZ - Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy, Aliny Pieńkowskiej, Bogdana Borusewicza, Jerzego Borowczaka i wielu, wielu innych. W 1980 r. dane mi było stanąć na czele tej walki zakończonej zwycięstwem, odzyskaniem niepodległej i wolnej ojczyzny", napisał Wałęsa.

Dokument jest długi – w innym z akapitów Lech Wałęsa podkreślił, że nie współpracował z bezpieką. "Papiery podsunięte przez SB, które podpisałem, wierząc, że nowa władza, wstrząśnięta grudniową tragedią, zmieni swój stosunek do robotników. Nigdy nie zgodziłem się na współpracę, nigdy nikogo nie skrzywdziłem, lecz to doświadczenie nauczyło mnie, że tylko wspólne działanie daje szansę na sukces. Ale nie tylko. Daje też poczucie bezpieczeństwa. Przestajesz być sam", dodał.

Zastrzegł przy tym, że wielokrotnie namawiano go, żeby zdradził "Solidarność" i stanął na czele koncesjonowanych związków zawodowych. "Nie uległem tej presji" – zaznaczył. I podkreślił: "W najgorszych snach nie przewidywałem, że po latach walki o wolność, po latach represji, rewizji i aresztów, aparat demokratycznego państwa uderzy w nas, prześladowanych przeciwników systemu komunistycznego".

W piśmie znalazł się także apel do osób urodzonych w wolnej Polsce. "Nie dajcie sobie wmówić, że to komunistyczne służby specjalne przyniosły nam wolność i niepodległość. Nie pozwólcie, by system, który nas zniewalał zakorzenił się w waszych umysłach i sercach. Niepodległość i wolność zdobyliśmy i zagospodarowaliśmy my. My, Solidarność. My, polskie społeczeństwo. My, naród", skwitował były prezydent.

Reklama