Suski, odnosząc się do zeznań przed komisją śledczą ds. Amber Gold b. prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego, powiedział, że "sędziowie i prokuratorzy nie wiedzą, na jakim świecie żyją, telewizory powyrzucali, gazet nie czytają, akt zresztą też nie czytają. Krótko mówiąc sędzia Milewski oszczędnie gospodarował prawdą". Sam przyznał, że osoba, która jest podejrzana może kłamać, więc sądzę, że przyjął taką strategię. Ten, który ma coś na sumieniu może kłamać, żeby się wybielić. Być może to jest właśnie taka technika - dodał.

Reklama

Pytany o możliwości wyciągnięcia konsekwencji za fałszywe zeznania powiedział, że "najpierw społeczeństwo to oceni, a po zakończeniu prac - być może również wymiar sprawiedliwości".

Na razie zbieramy dowody. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce takie zawiadomienia będą, bo ten gdański wymiar sprawiedliwości - albo "wymiar niesprawiedliwości", bo tak go trzeba określić - myślę, że powinien być pod lupą prawdziwego wymiaru sprawiedliwości. Wkrótce pojawią się tego rodzaju wnioski i kilka osób, które się tak kompromitująco zachowywały przy aferze Amber Gold, i które niestety straciły pamięć, stając przed komisją, myślę, że będą w kręgu zainteresowania prawdziwego wymiaru sprawiedliwości. A sędzia Milewski też wykazał się słabą pamięcią" - podkreślił.

Milewski był w środę pytany przez komisję śledczą o znajomość z kobietą o pseudonimie Caryca, która jest bardzo wpływową osobą w gdańskim wymiarze sprawiedliwości. Odpowiedział, że jedyna caryca, którą zna, to Katarzyna Wielka.

Reklama

Odnosząc się do tego wątku Suski tłumaczył, że caryca jest z Gdańska i ma na imię Anna. Jest prezesem jednego z sądów i tak, jak opisują to media, jest to pani, którą na tę trybunę (stadionu Lechii - PAP) właśnie pan Ryszard Milewski wprowadzał; jest osobą, która od wielu lat rozdaje karty.

To koleżanka pana Ryszarda Milewskiego, który ją wprowadzał w ten świat biznesowo-polityczny, na tę słynną lożę VIP-owską. Myślę, że dlatego nie chciał podać prawdziwego nazwiska i obracał w żart, bo to jest rzeczywiście daleko kompromitujące, że sędziowie, prezesi sądów są uwikłani w układ taki biznesowo-prawny, który właśnie skończył się katastrofą dla kilkunastu tysięcy obywateli i dzisiaj sobie jeszcze z tego żartują. Myślę, że to nie jest powód do żartów - mówił Suski.