Karczewski poinformował w czwartek na Twitterze, że jeśli będzie wola, to jako marszałek Senatu na najbliższym posiedzeniu zgłosi do budżetu na 2017 r. poprawki proponowane przez opozycję. Wcześniej Petru zaproponował, jako możliwość rozwiązania kryzysu sejmowego, aby przedstawiciele PiS zgłosili w Senacie poprawki złożone w Sejmie przez posłów opozycji.

Reklama

Petru skomentował propozycję Karczewskiego na antenie Polsat News, mówiąc, że "to jest miły sygnał". - Oczywiście, oprócz informacji twitterowej, trzeba by porozmawiać w ramach nie tylko Nowoczesnej i marszałka, ale szerszego grona partii opozycyjnych. Bo ja uważam, że to jest pomysł na wyjście z sytuacji - powiedział.

Dodał, że elementem tego pomysłu powinno być również zaangażowanie prezydenta Andrzeja Dudy, który - jak powiedział Petru - "jakiś czas temu podjął mediację, po których nic się nie wydarzyło". Według lidera Nowoczesnej można by "doprowadzić do tego, że w ramach tego porozumienia nie jest zgłoszona w ogóle cała ta procedura ustawy budżetowej". - Chodzi o to, żeby zgłosić całą procedurę do Trybunału Konstytucyjnego, tak aby można było sprawdzić, czy to było zgodne z prawem - mówił Petru.

- Ważne jest to, żeby doprowadzić do sytuacji, w której jest chęć porozumienia. Czy ona jest szczera, czy za tym twittem coś więcej jeszcze jest - tego nie wiem. Nie miałem przyjemności od momentu tego twitta z nikim rozmawiać ze strony PiS-u, w związku z tym nie wiem, na ile to jest poważna propozycja, jakby to miało wyglądać - dodał lider Nowoczesnej.

Na pytanie, czy nie odnosi wrażenia, jakoby był "rozgrywany" przez Prawo i Sprawiedliwość, Petru odpowiedział, że nie sądzi by "ktokolwiek rozgrywał", bo - jak podkreślił - "zgłosiliśmy tą propozycję sami, bez próby rozgrywania".

Petru pytany był również o reakcję przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, który w czwartek ocenił propozycję Petru ws. poprawek do budżetu na 2017 r. jako "chyba niezrozumienie". Lider Nowoczesnej odpowiedział, że jest zaskoczony, bo "Grzegorz Schetyna wiedział, że taki pomysł jest". - Rozmawiałem z nim tego samego dnia rano. Także uważam, że to jest taki trochę niepotrzebny, daleko idący komentarz z jego strony - powiedział Petru.

Jak podkreślił, to, że ktoś ma "inne w niektórych sprawach inne zdanie nie oznacza, że się pokłócił". - Uważam, że i tak musimy na końcu mieć wspólne stanowisko. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Platforma działa w lewo, a my w prawo, w tej kwestii konkretnej. Musimy koordynować działania. Mało czasu zostało. Zgłosiłem tę propozycję, żeby sprawdzić drugą stronę, czyli PiS. Zaapelowałem, przypomnę, do senatorów PiS-u, a nie senatorów PO, w związku z tym obszedłem tutaj Grzegorza Schetynę, bo nie był to apel do posłów i senatorów Platformy - mówił Petru.

Reklama