Bielan był pytany wieczorem w TVP Info, czemu w momencie, gdy protest posłów opozycji w sali obrad Sejmu zaczął się przedłużać, nie zlecono Straży Marszałkowskiej, by ich wyprowadziła. - Gdyby marszałek Sejmu Marek Kuchciński użył Straży Marszałkowskiej, posłowie opozycji krzyczeliby, że wobec nich jest używana siła, zaczęliby organizować rozmaite akcje protestu na Zachodzie, być może Parlament Europejski znowu debatowałby nad stanem demokracji w Polsce. Nikogo nie interesuje, że to opozycja łamie prawo, moim zdaniem prawo karne - powiedział Bielan.

Reklama

Pytany, czy rozważne jest użycie Straży Marszałkowskiej w przyszłości, wicemarszałek Senatu odpowiedział: - Ja nie mogę wykluczyć żadnego scenariusza, również najczarniejszego. Natomiast nastawiam się na to, mam nadzieję wciąż, że dojdzie do pewnego opanowania się opozycji, że porozumiemy się, że zaczniemy normalnie rozmawiać, że polityka wróci do parlamentu z ulicy i że opozycja uzna prawo PiS i Zjednoczonej Prawicy do rządzenia.

Na pytanie, co wydarzy się 11 stycznia, kiedy ma rozpocząć się kolejne posiedzenie Sejmu, Bielan powiedział, że to zależy od tego, co wydarzy się w ciągu kilku najbliższych dni. Ocenił, że koniec protestu byłby też korzystny dla opozycji, bo "może zyskać, gdy będzie krytykować w konstruktywny sposób, punktować rządzących". Na uwagę, że lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że 10 stycznia ogłosi jaką decyzję w sprawie kontynuowania protestu podejmie jego klub, Bielan powiedział, że wtedy "może być za późno by budować kompromis".

Bielan został zapytany też czemu 16 grudnia, podczas głosowań w Sali Kolumnowej, nie zastosowano różnych wariantów, np. głosowania imiennego oraz czemu PiS nie chce powtórzyć tych głosowań 11 stycznia.

Senator zauważył, że głosowanie imienne jest możliwe tylko przy użyciu urządzeń do głosowania. - Te maszynki (do głosowania) były przytwierdzone na stałe na sali plenarnej Sejmu do siedzeń. W tej chwili, z tego co wiem, marszałek Sejmu zamówił już urządzenia do głosowania, które będą mobilne i będą mogły być zainstalowane w każdej sali, np. Sali Kolumnowej - poinformował.

Oczywiście, zgodnie ze starym przysłowiem: modlimy się o najlepsze, ale musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz - podkreślił Bielan. Jak zaznaczył, jeśli będą mobilne urządzenia do głosowania, "nie będzie wtedy tych spiskowych teorii, że rzekomo nie było kworum".

Wicemarszałek podkreślił, że jeśli chodzi o powtórzenie głosowań, "regulamin (Sejmu) mówi wyraźnie, że wniosek o reasumpcję można zgłosić tylko na tym posiedzeniu, na którym do nich doszło".

Reklama

To posiedzenie zostało zakończone - zaznaczył Bielan. Jak dodał, gdyby PiS uległo żądaniom opozycji, "stworzylibyśmy bardzo niebezpieczny precedens".

Gdyby opozycji nie podobał się jakiś wynik głosowania, mogliby w nieskończoność dążyć do jego powtórzenia - ocenił.

Bielan, pytany, czy jest jakaś kompromisowa propozycja PiS dla posłów opozycji powiedział, że trwają rozmowy z niektórymi politykami na temat przerwania protestu w Sejmie. Nie chciał powiedzieć z kim są one prowadzone i jak taka propozycja mogłaby wyglądać. Podkreślił, że politycy opozycji potrzebują czasu na zastanowienie. - Liczymy na to, że do końca tygodnia, czy w najbliższych godzinach będziemy mogli poinformować o jakimś przełomie - zapowiedział.

Od 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.