Stanisław Tyszka był pytany w poniedziałek w TVP1 o trwający w sali plenarnej protest posłów Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Nie może być tak, że pod wpływem paru błaznów okupujących mównicę, większość się wycofuje" - odparł. Zdaniem Tyszki, marszałek Sejmu nie może ustępować osobom, które łamią regulamin i blokują obrady.

Reklama

Podkreślił jednak, że przenoszenie obrad w dniu 16 grudnia do Sali Kolumnowej było zasadniczym błędem. Jak powiedział Tyszka, nie do końca wie, gdzie odbędzie się posiedzenie Sejmu zaplanowane na 11 stycznia. W sytuacji, w której jest łamany regulamin, jeżeli apele nie przynosiły skutku, należało wezwać Straż Marszałkowską i poprosić o umożliwienie prowadzenia obrad. Ja bym tak zrobił - zaznaczył wicemarszałek.

16 grudnia w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę po wykluczeniu z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posła PO Michała Szczerby; wówczas została ogłoszona przerwa. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. Niektórzy z posłów opozycji weszli do Sali Kolumnowej, ale nie brali udziału w głosowaniach, twierdzili, że nie było w nich kworum i że były one nielegalne.Tyszka został również spytany o to, jak wyobraża sobie rozwiązanie obecnego sporu. Wszystko zależy od tego, czy PiS i +PO-Nowoczesna+ wykażą się odpowiedzialnością polityczną i dojdą do porozumienia - powiedział.

Tyszka odniósł się również do słów Ryszarda Petru, który apelował, by 11 stycznia Polacy zgromadzili się przed Sejmem. Myślę, że to jest kontynuacja podgrzewania negatywnych emocji. Ryszard Petru nie chce reprezentować interesu obywateli, tylko chce wzniecać niepokoje - ocenił. Zdaniem wicemarszałka Sejmu, zarówno PiS, jak i PO oraz Nowoczesna dążą do eskalacji konfliktu. Wydaje im się, że podsycając złe emocje coś osiągną. To jest nieprawda - podkreślił.