Rozumiem, że część mediów w Polsce, zwłaszcza tym z kapitałem zagranicznym, ale także środowiska w Polsce, które walczą o odzyskanie władzy po ośmiu latach rządzenia i wspierają te media, bardzo by chciały, żeby za taką działalność jak: pomoc przy badaniu, docieraniu do prawdy przy katastrofie smoleńskiej, jak odbicie z rąk ludzi, którzy współpracowali, imprezowali z funkcjonariuszami Federalnej Służby Bezpieczeństwa Władimira Putina Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO czy wreszcie młody wiek jest powodem dla wszystkim państwa do emigracji i nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować - powiedział Misiewicz.
Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie państwo wszystkim młodym ludziom, wszystkim moim rówieśnikom, co będziecie robili wtedy kiedy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej. Gdzie mamy zdobyć, to doświadczenie, gdzie mamy się nauczyć tego warsztatu, gdzie mamy potem korzystać z tego wszystkiego tak, aby skutecznie, słusznie i w pełni pracować dla Rzeczypospolitej Polskiej - mówił Misiewicz.
Zaapelował do mediów, by nie nachodziły jego rodziny i bliskich.
Były rzecznik MON wypowiedział się przed wejściem na posiedzenie komisji PiS, która ma wyjaśnić stawiane mu zarzuty i okoliczności powoływania go na pełnione funkcje.
Bezpośrednim impulsem do powołania komisji były doniesienia prasowe, że Bartłomiej Misiewicz został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie.
Podczas czwartkowego posiedzenia komisji, oprócz Misiewicza, stanie przed nią także szef MON Antoni Macierewicz.