Według Ryszarda Petru spadek poparcie dla Nowoczesnej w ostatnich sondażach to efekt "przekazu antypisowskiego". - Nie udało nam się przebić z tym, że złożyliśmy w Sejmie 33 projekty ustaw, tyle samo co PO, przy kilkakrotnie mniejszym klubie. To ważne ustawy, które są egzemplifikacją naszego programu, np. ułatwienia dla przedsiębiorców, obniżka kosztów pracy, niższy PIT, CIT, ustawa o smogu, zrównoważony budżet - tłumaczy w rozmowie z "Newswekiem".

Reklama

Na zarzut tygodnika, że poparcie spadło przez wyjazd do Lizbony z posłanką Schmidt, Petru powtarza, że problemem jest to, że Nowoczesna przestała się kojarzyć z jakimś konkretnym programem, nasza tożsamość się rozmyła. Moim błędem przez ostatnie kilkanaście miesięcy było wejście w nurt skrajnego antypisu. I to jest główna przyczyna naszych zjazdów sondażowych.

Zapytany wprost, czy ten wyjazd nie był błędem, w końcu przyznaje. - Był. Ale głównym problemem spadku sondaży jest to, że przestaliśmy się pozytywnie odróżniać od PO - mówi.

Przepraszam wszystkich tych, którzy poczuli się tą sprawą dotknięci. Wyjazd w tamtym okresie to był błąd - dodaje.

Na zarzut, że za wyjazd do Lizbony ukarana została tylko posłanka Schmidt, Petru tłumaczy, że Joanna Schmidt nadal jest wiceprzewodniczącą partii. Zrezygnowała z funkcji wiceprzewodniczącej klubu. Po to, aby rozdzielić prace osób w prezydium klubu u zarządzie partii.