W przypadku Amber Gold prokuratura, sądy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Lotnictwa Cywilnego zawiodły. Od lipca 2016 r. stara się tego dowieść komisja śledcza do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych. Wnioski, do których dochodzi, mogą obrócić się przeciw państwu.
Mamy problem. Jeśli komisja w końcowym raporcie nie zostawi suchej nitki m.in. na spóźnionych działaniach prokuratury, oszukani ludzie ruszą po odszkodowania - mówi nam jeden z posłów PiS. Tyle że pozywać będą nie rodzinę P., od której trudno będzie cokolwiek wyegzekwować, lecz Skarb Państwa. Chodzi o blisko 19 tys. osób, które wpłaciły ponad 850 mln zł do piramidy.
Przed nami kluczowa decyzja, która zostanie podjęta w najbliższym czasie: czy Prokuratoria Generalna reprezentująca państwo przed sądami będzie głosiła tezy o 180 stopni różne od tych wykazywanych przez komisję, czy też pogodzimy się z koniecznością wypłacenia obywatelom ponad pół miliarda złotych za zaniechania rządu PO - słyszymy od parlamentarzysty.
Dotychczas prób odzyskania pieniędzy przez poszkodowanych przez Amber Gold na drodze sądowej było kilka. Wszystkie nieudane. Ostatni wyrok zapadł pod koniec maja 2017 r. Sąd stwierdził wówczas, że nie może być mowy o odpowiedzialności Skarbu Państwa. Do uchybień po stronie jego organów bowiem być może doszło, ale nie miały one większego znaczenia w kontekście podpisania umowy przez osobę poszkodowaną.
Na rozpoznanie czeka jednak jeden pozew zbiorowy, w ramach którego wystąpiło blisko 250 osób. Domagają się łącznie 26 mln zł. I to właśnie od państwa. O sprawie pisaliśmy jeszcze w 2014 r. na etapie szukania chętnych przez kancelarię Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy. Przekonywała ona, że chce wykazać przed sądem, że gdyby prokuratura zadziałała na czas, a nie z 2,5-letnim opóźnieniem, tysiące konsumentów nie straciłoby pieniędzy.
Eksperci wówczas przyznawali, że sama koncepcja jest ciekawa. Ale większych szans na powodzenie nie dawali. Przestępstwa były popełniane zawsze, nie da się ich wyeliminować całkowicie. W związku z tym nie można również żądać odpowiedzialności od państwa przykładowo za to, że złodziej okradł daną osobę - przewidywał wówczas linię obrony prokuratorii adwokat Kamil Kaliciński.
Dziś mec. Kaliciński przyznaje, że sytuacja za sprawą kierowanego przez Małgorzatę Wassermann ciała wygląda inaczej.Jeśli komisja śledcza sporządzi raport obarczający winą za stratę pieniędzy przez konsumentów m.in. prokuraturę, a następnie dokument ten zostanie zatwierdzony przez Sejm, Prokuratoria Generalna może mieć problem. Trudno zaakceptować sytuację, w której w tej samej sprawie jeden organ państwa mówi jedno, a inny drugie – zaznacza. Dodaje przy tym jednak, że ostatecznie decyzja i tak będzie należała do sądu rozstrzygającego sprawę.
Raport nie będzie wiązał sądu w zakresie obowiązku wydania określonego wyroku. Ale wyobrażam sobie, że np. pełnomocnicy powodów wezwą na świadków członków komisji śledczej lub osoby, które przed komisją przyznawały, że doszło do zaniedbań. Sąd powinien to wziąć pod uwagę – wyjaśnia Kaliciński.
Jeśli w jednej sprawie w ramach pozwu zbiorowego zapadłby wyrok zobowiązujący Skarb Państwa do wypłaty odszkodowań, można by się spodziewać lawiny kolejnych powództw. Łącznie na ok. 500 mln zł. Pozostała część byłaby nie do odzyskania m.in. dlatego, że pieniądze wpłacali też przedsiębiorcy. Ci zaś nie mogą zasłaniać się brakiem wiedzy co do wątpliwych praktyk Amber Gold, skoro Komisja Nadzoru Finansowego publicznie ostrzegła przed firmą Marcina P. Ponadto niektórzy poszkodowani nie żyją. Kilkadziesiąt milionów złotych zabezpieczył z kolei syndyk.
Jest pomysł zlecenia ekspertyz autorytetom prawnym, by wskazali oni, jak daleko mogłaby pójść komisja w ramach swego raportu. Tak by z jednej strony pokazać nieudolność rządu PO, ale z drugiej nie narazić Skarbu Państwa na wydatek rzędu pół miliarda złotych - opowiada nam jeden z posłów PiS. Zaznacza, iż problemem może być to, że Małgorzata Wassermann dostała dużą swobodę w organizowaniu prac komisji. I że wywiązuje się ze swojego zadania doskonale. Stąd mogłaby być niechętna stosowaniu jakichkolwiek półśrodków.
Sejm powierzył nam zadanie zbadania prawidłowości i legalności działań organów państwa. Na tym się skupiamy. I wierzę, że do samego końca prac będziemy pracowali na dane nam zaufanie - zapewnia poseł PiS Jarosław Krajewski, członek komisji.
Jeśli zaś idzie o odszkodowania, to warto pamiętać, że do tej pory nie ustalono, co się stało z częścią majątku wpłaconego przez ludzi do Amber Gold. Przede wszystkim odpowiadać materialnie powinni więc ci, którzy narazili obywateli na szkodę. Czyli ci, którzy odpowiadają za Amber Gold - dodaje Krajewski.