W poniedziałek rano Ziobro był gościem radiowej Jedynki, gdzie nazwał też "bajkami" twierdzenia opozycji, że minister ma wskazywać sędziów. - Propaganda robi swoje - dodał. Podkreślił, że relacja ministra wobec SN po okresie przejściowym będzie dużo słabsza niż np. ministra sprawiedliwości Niemiec. Dodał, że minister będzie tylko jednym z członków KRS, która będzie pełniła ważną rolę, ale ostateczną decyzję będzie podejmował prezydent. - Przewagę w KRS nadal będą mieli sędziowie - dodał Ziobro.
- Pan prezydent podejmuje decyzje i bierze za nie odpowiedzialność, nie mogę antycypować tego, co uczyni - tak Ziobro odpowiedział na pytanie o możliwe decyzje prezydenta co do ustawy o Sądzie Najwyższym oraz nowel ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Prawa o ustroju sądów powszechnych. Zawetowanie wszystkich trzech ustaw domaga się m.in. opozycja.
Pytany o możliwość odwołania przez niego prezesów wszystkich sądów w Polsce bez podania przyczyn (co przewiduje nowela Usp), Ziobro odpowiedział, że "takie rozwiązanie, jeśli chodzi o sądy powszechne, obowiązuje w wielu krajach". - Trzeba oddzielić sferę administracji i zarządzania od sfery niezawisłości - dodał. Zaznaczył, że minister nie ma prawa ingerować w sferę niezawisłości sędziów.
- Wzmacniamy niezawisłość sędziów - mówił Ziobro, przypominając, że według noweli o Usp prezes sądu nie będzie mógł wyznaczać konkretnego sędziego do konkretnej sprawy - jak było np. w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA.
Pytany o zarzuty opozycji, że PiS tak się spieszy z ustawą o SN żeby "żeby ratować Mariusza Kamińskiego" przed 9 sierpnia, kiedy SN ma badać kasacje w jego m.in. sprawie, Ziobro odpowiedział: - PiS nie musi przed czymkolwiek ratować pana Mariusza Kamińskiego. A zarzut uznał za "absurdalny". Dodał, że on i pozostali trzej zostali niesłusznie skazani przez sędziów wyznaczonych z pominięciem zasady gwarantującej bezstronność sędziego. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda ich ułaskawił i z tego powodu "to postępowanie nie może się toczyć".