Jego tekst zamieszczony na łamach chorwackiego dziennika "Veczernji list" wywołał wiele komentarzy wśród chorwackiej opinii publicznej. Analityk wskazał na ostrzeżenie KE wobec Polski w sprawie przestrzegania podstawowych wartości unijnych oraz na uruchomienie artykułu 7 Traktatu Lizbońskiego.

Reklama

Mijić określił takie postępowanie jako "jeszcze jedną próbę destabilizowania polskiego rządu, który ma poparcie ponad połowy elektoratu. Dodał ironicznie, że pokazuje to, "jak Bruksela ceni demokrację".

"Nie musi się podobać to, co robi Prawo i Sprawiedliwość, aby stanąć w obronie polskiej suwerenności. Przeciwnie, jeśli chcecie, aby Chorwacja nigdy nie znalazła się na miejscu Polski, powinniście przyznać Polakom prawo do rządzenia tak, jak ich zdaniem jest najlepiej. Bez narzucania uniwersalnych rozwiązań unijnych, niebezpieczeństwo przemiany Chorwacji w Polskę jest minimalne, ponieważ nasze środowiska są dość różne i naturalnym biegiem rzeczy trudno nam będzie osiągnąć identyczne jak w Polsce rozwiązania" – tłumaczy Mijić.

Analityk przypomniał, że PiS wspiera wielka grupa wyborców oraz że celem tej partii jest "dekomunizacja sfery publicznej w Polsce". Jednym z aspektów jest reforma sądownictwa. Mijić napisał, że dwa główne zarzuty Brukseli wobec Polski dotyczą sądownictwa oraz do mediów publicznych.

Analityk wskazuje w tym kontekście na działania poprzedniej ekipy rządzącej. "Była większość parlamentarna, na przekór praktyce demokratycznej, dwa tygodnie przed wyborami mianowała nowych sędziów konstytucyjnych. Sam Trybunał Konstytucyjny przyznał, że sposób, w jaki zostało to przeprowadzone, był częściowo niezgodny z prawem. W 2014 roku w Polsce doszło do ogromnego skandalu, kiedy oddziały policji wtargnęły do redakcji tygodnika +Wprost+. W tym samym czasie z telewizji publicznej zwolniono wielką grupę dziennikarzy. Ani jeden z tych przypadków nie wydarzył się za czasów rządów PiS-u" – napisał Mijić, dodając, że Bruksela chce ukarać niektórych polityków, a innym przyznać nagrody wysokimi funkcjami w strukturach unijnych.

Reklama

"Każde naruszanie praw demokratycznych, niezależności sądownictwa i wolnych mediów to powód do alarmu, ale problem w tym, że w Brukseli odzywa się on tylko wtedy, gdy u władzy są ci, którzy sprzeciwiają się ideologicznej kolonizacji i dalszej dekonstrukcji państw narodowych" – uznał Mijić.

Analityk napisał, że dyskusja w Radzie Europejskiej z pewnością spotka się z różnymi reakcjami, ale że Chorwacja powinna stanąć po stronie Polski.

"Ostatecznie, jeśli i my chcemy się stać funkcjonalnym państwem, nas także czeka osuszanie sądowniczego mokradła, którego brzydki zapach szerzy się z dnia na dzień coraz bardziej. Ci, którzy dziś niszczą polski rząd, być może jutro postanowią wziąć się za jakiegoś chorwackiego reformatora, który będzie chciał przeciwstawić się skostniałym strukturom, które opanowały nasze społeczeństwo poprzez korupcję i niekończącą się beznadzieję" – napisał.

Mate Mijić jest doradcą chorwackiej europosłanki Ruży Tomaszić, należącej do Chorwackiej Partii Konserwatywnej, której i on sam jest członkiem. Tomaszić i niezależna europosłanka Marijan Petir były jedynymi przedstawicielkami Chorwacji, głosującymi przeciwko rezolucji, w której w grudniu Parlament Europejski zażądał od KE, aby wszczęła procedurę przeciwko Polsce. Członkowie rządzącej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) również zagłosowali przeciwko wszczęciu tej procedury, jednak po konsultacjach z Zagrzebiem skorygowali swoje głosy, zamieniając je na wstrzymujące się.

Mijić jest aktywny politycznie także na szczeblu europejskim, jako członek Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (AECR), ale w Chorwacji w występuje publicznie tylko jako konserwatywny analityk polityczny.