Na szczęście zawsze może być gorzej. O tym z kolei przekonał się obóz dobrej zmiany, pęczniejący do grudnia od radosnego samozadowolenia. W końcu z rozmachem wymieniono kadry we wszelakich urzędach, Trybunale Konstytucyjnym, a wkrótce to samo dotknie Sąd Najwyższy, za sprawą ukatrupienia konstytucji. Aż tu nagle na gwiazdkę naczelnik zafundował swemu elektoratowi prezent w postaci rekonstrukcji pani premier, choć wcześniej się zarzekał, że ofiarą zmian w rządzie padnie co najwyżej paru ministrów. To, co poczuł w tym momencie pisowski elektorat, zwłaszcza ten twardszy, najlepiej pokazał gość "Studia Polska". Zamiast wyrazić zachwyt koronkową sukienką Magdaleny Ogórek, zalał się łzami. "Nie podoba mi się, że odsunięto ją od rządu, bo pan Morawiecki nie robi nic, tylko wprowadza lisa do kurnika, sprowadza obcy kapitał!" – szlochał fan Beaty Szydło, a wraz z nim spora część publiczności. "Polacy muszą się zjednoczyć. Muszą razem współpracować" – łkał reprezentant twardego elektoratu, co ciekawe, powtarzając kwestie z exposé nowego premiera.
Odchodzący rok zostawia Polaków w stanie przygnębiającego rozczarowania. W przypadku przeciwników dobrej zmiany najlepiej ujęła to Klementyna Suchanow. Specjalistka od Witolda Gombrowicza, która odkryła w sobie talent do rzucania jajami w rządowe limuzyny (taka przemiana na pewno zachwyciłaby autora "Ferdydurke"), oświadczyła podczas rozmowy z Dominiką Wielowieyską: "Ja się dziwię, że nie wydarzyło się do tej pory nic gorszego". Opozycja nadal nie podkłada bomb, a władza nie przeprowadza masowych aresztowań. Ot, kolejne 12 miesięcy upłynęło bez sensu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama