Polityk PO kilka dni temu wystosował interpelację dotyczącą zwrotu wysokich nagród przyznanych przez Beatę Szydło ministrom jej gabinetu i samej sobie.
Brejza zapytał obecnego premiera Mateusza Morawieckiego, czy sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych premie dla ministrów zostały uzasadnione. Zaapelował również o zwrot nienależnych nagród. Jak dotąd jedynie Morawiecki przekazał swoją nagrodę na cele charytatywne.
Zwrotu pieniędzy oficjalnie odmówił były szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski. Tłumaczył się tym, że za czasów jego przewodzenia MSZ nasz kraj odwiedzili papież Franciszek i prezydent USA Donald Trump, Polska znalazła się w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a ponadto zaczęły u nas stacjonować wojska NATO. - Uczciwie na tę nagrodę zapracowałem - oznajmił Waszczykowski.
Dziś Brejza zamieścił na Twitterze skan listu Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energii w gabinecie premier Beaty Szydło.
Nagrody były wypłacane miesięcznie w kwotach od 2508,89 zł do najwyższej kwoty 16 277,63 zł w grudniu 2017 r. z powodu mojego olbrzymiego sukcesu negocjacyjnego w Komisji Europejskiej. (...) Uważam, że za swoją pracę na te nagrody w pełni zasłużyłem - napisał Tchórzewski w liście adresowanym do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.
Przy okazji wyszło również na jaw, że strumień nagród wpłynął nie tylko na konta ministrów, ale także członków gabinetów politycznych. Tylko w MSZ współpracownicy Witolda Waszczykowskiego dostali ponad 115 tysięcy złotych. Sprawą tak zwanego "kryzysu premiowego" ma zająć się Najwyższa Izba Kontroli.