Przyspieszają trwające ponad rok prace nad nowelizacją ustawy o finansach publicznych. Dyskusja dotyczy już nowej wersji dokumentu, która 19 kwietnia pojawiła się na stronach Rządowego Centrum Legislacji. – Projekt ustawy był przedmiotem szczegółowych analiz w ministerstwie. Był również uzgadniany ze stroną samorządową oraz z ekspertami – zapewnia resort finansów. Samorządowcy nadal analizują jednak propozycje rządu i, jak ustaliliśmy, wiążącą opinię wyrażą 21 maja. Wiele wskazuje na to, że będzie pozytywna, choć równolegle pojawią się propozycje korekt.
Na pierwszy rzut oka zmiany mają charakter czysto księgowy i dotyczą modyfikacji skomplikowanego ustawowego wzoru matematycznego, za pomocą którego wyliczany jest potencjał zadłużeniowy każdej jednostki samorządu z osobna (indywidualny wskaźnik zadłużenia, zawarty w art. 243 ustawy). Ale rządowe propozycje mają fundamentalne znaczenie dla władz lokalnych. A konkretnie dla tego, ile nowych kredytów czy pożyczek będą mogły zaciągnąć (oraz jak zarządzać tymi już zaciągniętymi), by realizować inwestycje.
Przede wszystkim do limitu spłaty zobowiązań zaliczone zostaną niestandardowe instrumenty finansowe o skutkach podobnych do umowy pożyczki lub kredytu (np. leasing zwrotny). Samorządy korzystały z tych rozwiązań w celu obchodzenia ustawowych ograniczeń, co niekiedy wpędzało je potem w spiralę niekontrolowanego zadłużenia. Korzystanie z takich instrumentów na koniec zeszłego roku wykazało 315 samorządów na łączną kwotę ponad 1 mld zł.
Lokalne władze nie będą też mogły uwzględniać dochodów ze sprzedaży majątku przy wyliczaniu indywidualnego wskaźnika zadłużenia. Zdarzało się, że sztucznie pompowano wpływy, biorąc pod uwagę planowane efekty wyprzedaży majątku, podczas gdy wykonanie okazywało się sporo niższe.
Oprócz kija jest też marchewka. Samorząd będzie mógł dokonać restrukturyzacji i wcześniej spłacić dług, np. nowym długiem o niższych kosztach obsługi. A przy wyliczaniu możliwości zaciągania nowych kredytów pod uwagę brane będą wyniki finansowe nie za ostatnie trzy lata (jak obecnie), lecz za siedem lat. To zniweluje efekt incydentalnych wahnięć w koniunkturze czy lokalnych budżetach.
Samorządy, choć początkowo chwaliły resort, teraz zaczęły wyrażać obawy. – Generalnie kierunek jest dobry, ale chcemy wiedzieć, czy to, co wprowadzamy, nadmiernie nie ograniczy dużych miast, które realizują najwięcej inwestycji – dopytywał prezydent Lublina Krzysztof Żuk na ostatnim posiedzeniu rządowo-samorządowej Komisji Wspólnej.
Nie tyle chodzi więc o sedno zmian, ile o tempo ich wprowadzania w życie. To może wpłynąć na możliwości sięgania po unijne fundusze. Te z perspektywy finansowej 2014–2020 płyną już do nas szerokim strumieniem (w kolejnej unijnej siedmiolatce, na okres 2021–2027, pieniędzy będzie już mniej). Zdaniem samorządów dokonywanie głębokiej reformy w ich finansach w tak newralgicznym momencie – gdy mamy do czynienia z najbardziej intensywnym korzystaniem z eurodotacji, może spowodować niepotrzebne turbulencje.
– Rozszerzenie katalogu zobowiązań w tej chwili z pewnością zaburzy ukształtowane już plany finansowe wielu samorządów, które, chcąc spełnić wskaźnik z art. 243, będą musiały zrezygnować z niektórych planów rozwojowych. Wpłynie to negatywnie na stopień wykorzystania funduszy strukturalnych – przestrzega Związek Miast Polskich (ZMP). Z tego względu samorządy proponują, by poszerzenie katalogu instrumentów dłużnych o te „niestandardowe” narzędzia finansowania nastąpiło później. – Co najmniej do zakończenia obecnej perspektywy finansowej UE, to znaczy do roku 2020+3 – precyzuje ZMP.
O planowanej reformie i jej konsekwencjach dyskutować będą uczestnicy zbliżającego się X Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (14–16 maja). Już pierwszego dnia odbędzie się dyskusja panelowa pt. „Samorządowe budżety pod nowymi rygorami”, w której – oprócz nowelizacji ustawy o finansach publicznych – pojawią się takie wątki, jak: nadzór regionalnych izb obrachunkowych nad samorządami, kształtowanie lokalnej polityki podatkowej czy sytuacja najbogatszych i najbiedniejszych gmin w Polsce. „Dziennik Gazeta Prawna” tradycyjnie objął wydarzenie patronatem medialnym.