Pięta od razu poleciał po pomoc do kolegów od wizerunku. Chciał się ratować moim kosztem. Wiedziałam że to mi grozi, ale skala hejtu mnie poraziła. Wielu ludzi, którzy publicznie popierali "dobrą zmianę", teraz robi ze mnie dziwkę. Wprost pisali, że wskoczyłam do łóżka i Pięcie, i innym politykom PiS - mówi w rozmowie z "Faktem" Izabela Pek. Zapewnia, że to był jedyny polityk PiS, z którym miała romans.
Tłumaczy też, że - wbrew oskarżeniom - nie jest agentką służb, która celowo uwiodła Stanisława Piętę. Byłam z PiS od początku. Prezesowi PiS poświęciłam najwięcej miejsca w pracy magisterskiej, którą obroniłam 18 czerwca 2010 r. na Uniwersytecie Gdańskim. Uważałam, że to Jarosław Kaczyński powinien kandydować - tłumaczy. Ale jak poznałam Andrzeja Dudę, zmieniłam zdanie - pewnie, jak wielu, którzy się z nim zetknęli w kampanii. Gdy poseł Marcin Horała, którego dobrze znam, zaproponował wyjazd kampanijnym autobusem, nie wahałam się. Wtedy Duda mnie oczarował. Patrzyłam, jak porywa tłumy. Nigdy tej fascynacji nie ukrywałam. Ale nikt mnie nie nasłał ani na niego, ani na Piętę, ani na PiS - dodaje.
Opowiada, jak się bliżej poznali. Było to 4 maja, w Gdyni. Zapytał, czy możemy pojechać od razu nad morze, że to jego pierwszy taki spacer od lat. Cieszył się jak dziecko. Szybko skracał dystans. Po kilku godzinach już byliśmy po imieniu. Chyba wtedy pierwszy raz pomyślałam, że fajnie byłoby mieć takiego faceta - tłumaczy. Zapewnia jednak, że porzuciła te myśli, bo nie chciała rozbijać jego małżeństwa.
8 maja pojawiła się w Warszawie, jak wyjaśnia "Faktowi", Pięta zaproponował jej nocleg w hotelu sejmowym, ona jednak odmówiła i zażądała noclegu poza Sejmem. Zawiózł ją wtedy taksówką do domu pielgrzyma. Już wtedy opowiadał mi, że jego małżeństwa praktycznie nie ma. A gdy ja się otworzyłam i zdradziłam, że marzę o rodzinie i dzieciach, uczepił się tego. I tym mnie zdobył - mówi.
Straciłam ojca w wypadku będąc małą dziewczynką. Całe życie szukałam faceta, który się mną zaopiekuje, zatroszczy... Możesz się śmiać, ale naprawdę tego 25 maja, gdy zaczęliśmy ze sobą być, czułam że złapałam Pana Boga za nogi. Że Staszek zostawi rodzinę i będzie miał ze mną dzieci. A on mnie w tym utwierdzał - dodaje "Faktowi".
Zapewnia też, że to nie ona chciała pracy w państwowej firmie. Jej wystarczyło być urzędniczką i praca w Warszawie. Takie miałam przyziemne marzenia. I tak najważniejsze było mieć dzieci. Pięta wysłał mnie nawet do ginekologa, żebym sprawdziła czy jestem na to fizycznie gotowa! - twierdzi.
Romans potwał jednak tylko do sierpnia. Potem poseł nagle przestał mieć dla swojej nowej partnerki czas. Czułam iż wymyka się moja szansa na nowe życie, na dzieci... Nie chciałam jeszcze przyznać się sama przed sobą, że dałam się wykorzystać jak nastolatka. Zaniedbałam własną pracę zarobkową, żeby mu dogodzić, nie zawieść, być na każde zawołanie - tłumaczy Izabela Pek.
Tłumaczy, że nie poszłaby do mediów z informacjami o romansie, gdyby Pięta nie mówił publicznie o wartościach rodzinnych.