- Z jednej strony raport końcowy, w takim zarysie, szkielecie istnieje, natomiast praca nad jego finalną wersją, która chcę by była doskonała, jest trudna i żmudna. Dotychczas komisja przesłuchała 150 świadków, a każdy z protokołów z tych przesłuchań liczy przeciętnie 200 stron, mam więc przed sobą ogrom pracy - powiedziała szefowa komisji.

Reklama

- Będę się starała, aby raport był jak najszybciej, aby jak najszybciej zakończyć prace komisji - dodała.

Wassermann zaznaczyła jednocześnie, że choć jest na etapie pisania raportu końcowego, a na początku listopada ub.r. przesłuchano byłego premiera, szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który miał być ostatnim świadkiem wezwanym przed komisję, to "komisja nie zostaje zamknięta". - Do komisji nadal spływają dokumenty ze służb specjalnych, będziemy wnioskować też o kolejne, gdyż widzimy taką potrzebę po lekturze nowych akt - zaznaczyła.

Pytana, czy w związku z tym komisja planuje w 2019 r. przesłuchać dodatkowych świadków, Wassermann stwierdziła, że niczego nie można wykluczyć. - Z materiałów niejawnych, które wpłynęły do komisji, wynikają bardzo ciekawe informacje, które wskazywałyby na konieczność ewentualnego przesłuchania lub dosłuchania świadków, m.in. ze służb specjalnych. To jest jednak za każdym razem decyzja co najmniej prezydium komisji - powiedziała.

Reklama

- Absolutnie nie można wykluczyć tego, że przesłuchanych może być jeszcze kilka osób. Żeby zrobić to jednak w sposób kompleksowy, spłynąć do komisji musi całość materiałów ze służb specjalnych - dodała.

Szefowa komisji zaznaczyła jednocześnie, że ewentualne przesłuchanie dodatkowych świadków nie oznacza dużego przesunięcia w czasie publikacji raportu końcowego. - Jeśli raport z dwóch lat prac komisji będzie gotowy, to dosłuchanie jednego czy dwóch świadków i dopisanie ich zeznań do raportu będzie "drobną pracą" w stosunku do tej, która jest obecnie wykonywana - stwierdziła.

Wśród ewentualnych dodatkowych świadków, których mogłaby przesłuchać komisja w nowym roku, wskazała na informatora programu "Alarm" w TVP. Na początku listopada ub.r. w programie przedstawiono materiał, w którym rozmówca, przed laty wysoki rangą urzędnik publiczny, twierdził, że b. premier Donald Tusk "namawiał go do OLT Express"; rozmówca odmówił jednak podania swojej tożsamości. Pod koniec listopada ub.r. komisja przegłosowała wniosek dotyczący zwrócenia się do Telewizji Polskiej o przesłanie nagrania oraz zapytania o dane informatora.

Wassermann, proszona o podsumowanie 2018 r. jeśli chodzi o prace komisji śledczej, stwierdziła, że był on bardzo intensywny zarówno dla niej, jak i pozostałych członków komisji. - To był bardzo ciężki i pracowity rok, ale zbliżamy się do końca prac komisji - powiedziała.

Reklama

Dodała, że od początku funkcjonowania komisja przesłuchała 150 świadków, a członkowie komisji "zapoznali się z dokumentacją, której liczby nawet nie jest w stanie podać".

Celem powołanej w lipcu 2016 r. komisji śledczej jest zbadanie i ocena prawidłowości i legalności działań podejmowanych wobec Amber Gold przez rząd, w szczególności ministrów: finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.

Do zadań komisji należy też zbadanie działań, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.

W mijającym roku poza Donaldem Tuskiem, zeznania przed komisją złożyli m.in. b. szef resortu finansów Jan Vincent-Rostowski, b. wiceszef MF Andrzej Parafianowicz, oraz b. szefowie: KPRM Tomasz Arabski, MSW - Jacek Cichocki, CBA - Paweł Wojtunik, ABW - Krzysztof Bondaryk, BOR - gen. Marian Janicki, a także syndyk masy upadłości Amber Gold Józef Dębiński.

We wrześniu komisja zdecydowała, że m.in. wobec Parafianowicza złoży zawiadomienie do prokuratury "za szereg elementów składających się na niedopełnienie obowiązków po jego stronie" w związku ze sprawą Amber Gold.

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.