Wszystko wskazuje, że po weekendowej potyczce Jarosława Kaczyńskiego z Aleksandrem Kwaśniewskim wszystko wraca do normy. A jeszcze rano Jacek Kurski sugerował, że to trwała zmiana w tej kampanii. "Realny wybór to twarda, uczciwa, socjalnie wrażliwa prawica PiS i odradzająca się postkomuna" - mówił w "Sygnałach Dnia". Wydawało się, że PiS teraz zacznie atakować przede wszystkim LiD. Choćby po to, by wyborcy mieli wrażenie, że Platforma traci na znaczeniu.

Mylił się też Leszek Miller, który wczoraj w "Trójce" mówił, że Jarosław Kaczyński postanowił oszczędzać PO, żeby "nie wykopywać przepaści, której po wyborach nie da się zasypać". Bo kilka godzin później nie było już mowy o oszczędzaniu partii Donalda Tuska.

Godzina 13. PiS zwołuje konferencję. Poseł Tomasz Dudziński mówi o billboardach PO. Pyta, kto finansuje kampanię wymierzoną w PiS. Chodzi o billboardy z hasłem "PiS rządzi, a Polska się wstydzi". "Aż 90 proc. z nich nie jest podpisane, że to materiały PO" - oburza się Dudziński. Te ustalenia to efekt weekendowej pracy działaczy PiS w terenie.

Dudziński sugeruje, że niepodpisane billboardy mógł finansować "jakiś magnat finansowy". "Pewnie pan Krauze" - odpowiada ironicznie Bronisław Komorowski. "W przeciwieństwie do PiS nasze finanse są przejrzyste" - dodaje. Poseł PO Sławomir Nowak uderza w te same nuty: "To cyniczna gra PiS, by odwrócić uwagę od własnych kłopotów".

Po południu PiS wysuwa kolejny zarzut. Okazji dostarczają wypowiedzi ekspertów Państwowej Komisji Wyborczej: w trakcie kampanii wyborczej nie można prowadzić partyjnych kampanii informacyjnych. Na ulicach mogą wisieć tylko billboardy komitetów wyborczych, a te nie zostały jeszcze zarejestrowane. Stanowisko PKW jest jasne: kampania wyborcza zaczęła się już 8 września. A jeszcze rano Komorowski twierdził, że kampania wyborcza jeszcze nie wystartowała - pisze DZIENNIK.

Dudziński triumfuje, mówi, że PO się podłożyła. I podkreśla, że PiS, przeczuwając, co się stanie w Sejmie, już w zeszłym tygodniu zakończyło akcję billboardową "Zasady zobowiązują". "Nie chcieliśmy narażać się na zarzut łamania prawa, a PO to zrobiła" podkreśla Dudziński.

PiS wysłało już do Państwowej Komisji Wyborczej pismo, by ta zajęła się sprawą. Platforma jest spokojna, że nie zostanie ukarana. "Żadne prawo nie reguluje konieczności podpisywania materiałów partyjnych poza wyborami, a oficjalna kampania zacznie się po 16 września, gdy zarejestrujemy komitet" - odpiera zarzuty PiS Nowak. Tłumaczy, że nie ma żadnej sensacji w tym, że część billboardów jest podpisana, a większość nie. "Po prostu jeden z operatorów (wynajmujących billboardy - red.) poprosił, by znalazła się tam wzmianka, że to materiał PO i na własny koszt umieścił ten podpis" - wyjaśnia.

Nowak zapowiada, że prawdziwie "ostry strzał" ma przygotowany na otwarcie oficjalnej reklamowej kampanii wyborczej. Pytanie, czy w przypadku PO nie mamy do czynienia z falstartem, pozostaje otwarte aż do decyzji PKW w tej sprawie. Komisja może jeszcze uznać, że billboardy PO nie zawierają elementów agitacji wyborczej. Tak samo PKW może uznać, że Platforma nie złamała prawa, bowiem afisze zawisły przed 8 września - twierdzi DZIENNIK.