Mężydło o werbunku CBA opowiadał też wcześniej "Gazecie Pomorskiej". "CBA chciało, żebym odwalił za nich robotę" - mówił Mężydło w TVN24. Jednak to nie antykorupcyjni agenci pierwsi przyszli do posła. Sam zgłosił się do CBA, bo podejrzewał, że ktoś bierze łapówki. Kto? O tym Mężydło nie chce mówić. Ze szczegółami opisuje za to swoją przygodę z CBA.

Skierował go tam doradca premiera ds. bezpieczeństwa prof. Andrzej Zybertowicz. "Nie chcę mówić o szczegółach, jakiej sprawy to dotyczyło. Chcę mówić o sposobach działania CBA" - mówił Mężydło w rozmowie z Tomaszem Sekielskim w TVN24.

"Szef CBA Mariusz Kamiński skontaktował mnie z oficerem. Ten oficer zadzwonił do mnie. Poszedłem do CBA, rozmawiałem z nim, przedstawiłem rzetelnie sytuację, słabe i mocne strony, nawet dowody pośrednie" - opowiadał Mężydło. "Oficer nie miał chyba większego doświadczenia, jeśli chodzi o pracę operacyjną, ale miał dużą znajomość prawa. Mówił, że sprawa jest trudna i najlepiej by było, gdybym ja ewentualnie nagrał kilka rozmów, nawet mówił mi, kogo tam powinienem nagrać" - zrelacjonował.

"Uważam, że propozycja, że oni mi dadzą sprzęt jest próbą werbunku" - powiedział Mężydło. "Mam pewne doświadczenia w tych sprawach i wiem, jak nas instruowano, jak byliśmy młodymi studentami, jak się zachowywać ze służbami. Ta propozycja była niewybredną próbą zwerbowania mnie przez nowe służby IV Rzeczpospolitej" - dodał.

"Trzeba było reagować wtedy, a nie dopiero teraz" - skontrował słowa Mężydły senator PiS Krzysztof Putra. Zarzucił posłowi, że jest mało wiarygodny, bo o całej sprawie mówi dopiero teraz, gdy zmienił barwy partyjne.

Rację przyznał mu poseł SLD Jerzy Wenderlich. "Kiedy pan poseł był w PiS to uważał, że to normalne, kiedy się przetransferował do PO, to uważa to za nienormalne" - mówił Wenderlich. Jednak zaraz potem zaatakował PiS: "CBA niezbyt wysoko ocenia Prawo i Sprawiedliwość, skoro w tak prosty sposób i bez ogródek decyduje się na werbowanie jej posłów. Pan poseł Mężydło odmówił, ale ilu posłów Prawa i Sprawiedliwości nie odmówiło i wzięło dyktafony i szklanki do podsłuchiwania sąsiadów? - pytał Wenderlich.

CBA zaprzecza rewelacjom Mężydły. Według przedstawicieli Biura, poseł kilka miesięcy temu sam zgłosił się do szefa CBA Mariusza Kamińskiego z pewnymi informacjami na temat jego przeciwników z samorządu.