Dotąd rozmawiałyśmy o cechach elektoratu danej partii. Ale czy można znaleźć podobieństwa między wyborcami PSL i Kukiz’15, ugrupowań o tak różnych rodowodach?
Prof. Ewa Marciniak: Pobieżne spojrzenie przywodzi na myśl próbę godzenia skrajnych żywiołów, wody i ognia. Jeśli jednak weźmiemy elektoraty pod lupę to okaże się, że zwolennicy Kukiz’15 i PSL mają wiele cech komplementarnych. A wtedy opowieść o dwóch różnych żywiołach możemy odłożyć na półkę.
Zacznijmy od ognia…
Czyli od Kukiz’15. Dla ukonstytuowania elektoratu Pawła Kukiza kluczowe były ostatnie wybory prezydenckie z 2015 r., w których lider nowej formacji startował. To był moment kluczowy, bo założycielski. Sam Kukiz zarówno w kampanii prezydenckiej, jak i chwilę potem – parlamentarnej, odwoływał się w wypowiedziach i wpisach w mediach społecznościowych do archetypu buntownika. Cztery lata temu rzeczywiście był największym przeciwnikiem zastanego systemu. Kwestionował nie tylko partiokractwo, ale też wypaczenie norm i wartości. To sprawiło, że przyciągnął elektorat krytyczny nie tyle wobec systemu, co całej sceny politycznej. I tym właśnie wyróżniali się wyborcy Kukiz’15 na tle zwolenników innych ugrupowań – stopniem krytycyzmu.
Krytyczni zazwyczaj są ludzie młodzi.
Tak było i wówczas. 46 proc. ludzi w wieku 18 – 24 głosowało na Kukiza w wyborach prezydenckich. To byli uczniowie, pracownicy niewykwalifikowani i bezrobotni. Bez klasy średniej, przedsiębiorców. Elektoratem buntu byli więc, częściowo, ludzie marginalizowani przez system. Ale ten elektorat odpłynął, podobnie jak politycy Kukiz’15 rozpierzchli się po innych partiach. W efekcie zmienił się też profil psychologiczny wyborcy. W 2015 r. był to jeden z najbardziej pesymistycznych elektoratów, choć jednocześnie otwarty na zmiany i chętny do współpracy. Ale badania przeprowadzone na przełomie maja i czerwca tego roku pokazały co innego: elektorat Kukiz’15, obok PiS, wyróżnia się optymizmem wśród ogółu wyborców. To oznacza diametralna zmianę nie tylko elektoratu, ale również samego lidera.
Zmienił się Paweł Kukiz?
Tak. Z buntownika przekształca się stopniowo w opiekuna swoich wyborców. Kukiz początkowo ożywił, dość przewidywalną, polityczną narrację. Jego wypowiedzi były niestandardowe, ocierały się o nieelegancki język. Teraz kreuje się na człowieka z tłumu, everymana. Stał się bardziej dojrzały, ale też standardowy.
Bardziej systemowy?
Z pierwotnej antysystemowości zostały szczątki. I właśnie ta zmiana, od buntownika do orędownika ewolucyjnych zmian, przekłada się na zmianę w samym elektoracie. A ten radykalnie stracił na wyrazistości. Jedyne co w nim pozostało, to myślenie o polityce w kategorii spiskowej teorii dziejów, niejasnych sił i powiązań. Tak było w 2015 r. i tak jest dziś, w 2019 r.
Gdzie w tym wszystkim wyborcy PSL?
Całkiem blisko. We wszystkich badaniach wypadają jako najmniej wyrazisty elektorat. Wyróżnia ich właśnie skłonność do myślenia o polityce w kontekście zakulisowych gier. Ponadto wśród zwolenników ludowców występuje stosunkowo wysoki poziom alienacji politycznej i niskie poczucie podmiotowości, czyli wpływu na bieg zdarzeń. Wyborców PSL cechuje przeciętny poziom autorytaryzmu, co również przekłada się na średnie zaufanie do lidera.
Władysław Kosiniak-Kamysz może to zmienić?
Obserwuję pilnie tego polityka i widzę zachodzącą w nim ewolucję. Staje się dynamiczny, precyzyjny. Używa metafor i przysłów, co jest ukłonem w stronę tradycyjnego elektoratu. I tak Kukiz trzyma na wodzy swój temperament, Kosiniak-Kamysz rozkręca się. Krótko mówiąc: panowie uczą się od siebie.
Na ile dogrywanie się liderów wpłynie na dotarcie się elektoratów?
Na podstawie badań prowadzonych od 2005 r. do dziś widać wyraźnie, że PSL to partia ludzi religijnych, starszych, mieszkańców wsi. Owszem, w wyborach w 2015 r. i ostatnio, w ramach Koalicji Europejskiej, Ludowcy zyskali nieco w miastach do 20 tys. mieszkańców, ale trzon elektoratu się nie zmienił. W 2015 r. połowę wyborców stanowiły osoby w wieku 55 – 64 lata, które postrzegają swoją sytuację materialną jako przeciętną lub słabą. To ludzie, którzy niemal w ogóle nie interesują się polityką. W związku z tym trudno jest im określić swoje poglądy na skali lewica-prawica-centrum.
A wyborcy Kukiz’15?
Sami określają swoje poglądy w 30 proc. jako centrowe, 23 proc. – lewicowe, a 17 proc. – prawicowe. Gdyby zadać pytanie o oczekiwania wobec władzy, to zdecydowanie wygrywa wizja państwa opiekuńczego z wysokim poziomem świadczeń społecznych i szerokim dostępem do służby zdrowia. I to jest kolejna cecha wspólna z elektoratem PSL, gdzie 83 proc. wyborców opowiada się za pełnieniem przez państwo funkcji opiekuńczych. Towarzyszą temu silne postawy etatystyczne. 77 proc. zwolenników Ludowców uważa, że znaczna część przedsiębiorstw powinna pozostać własnością Skarbu Państwa. Równocześnie elektorat PSL jest najmniej przywiązany do swobód obywatelskich. W tej grupie 55 proc. byłaby skłonna zgodzić się na ograniczenie praw tylko po to, by organy ścianie mogły skuteczniej walczyć z przestępczością.
To chyba nie jest wspólna cecha z wyborcami Kukiz’15?
Faktycznie. Tu przywiązanie do swobód obywatelskich jest mocne. Podobnie jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe. 40 proc. wyborców PSL jest za zaostrzeniem tzw. ustawy antyaborcyjnej, a 70 proc. sprzeciwia się legalizacji związków partnerskich tej samej płci. Znacznie bardziej liberalni są zwolennicy Pawła Kukiza, którzy częściej niż ogół wyborców opowiadają się za prawnym przyzwoleniem dla związków partnerskich. Dopuszczają również, w wyjątkowych sytuacjach, aborcję. Ale już np. w tematyce unijnej więcej te elektoraty łączy niż dzieli. Wyborcy PSL sprzeciwiają się przystąpieniu Polski do strefy euro. Ale jeśli chodzi o pogłębienie integracji europejskiej to zwolenników jest tu proporcjonalnie więcej niż w całym społeczeństwie. Dlaczego? Bo UE daje dotacje i ludzie widzą siłę tych pieniędzy. Podobnie myślą wyborcy Kukiz’15. Czas działa więc na korzyść tego, na pierwszy rzut oka, egzotycznego związku. Im dłużej trwa, tym więcej pojawia się wspólnych interesów.