Przeciw donosowi na Ziobrę głosowało trzech posłów PiS. Nic to nie dało, bo komisja głosami opozycji postanowiła złożyć w prokuraturze zawiadomienie przeciwko ministrowi sprawiedliwości. W odwecie PiS-owcy donieśli na swoich kolegów ze speckomisji.

Marek Opioła (PiS) tłumaczy, że decyzja członków komisji jest jedynie zagraniem politycznym. "Tym zawiadomieniem wymiar sprawiedliwości jest zamieszany w kampanię polityczną i my na to nie będziemy się godzić. Naszym obowiązkiem jest powiadomić prokuraturę, że to fałszywe zawiadomienie i przekroczenie uprawnień" - powiedział Opioła.

Poseł Paweł Graś z PO argumentował dziennikowi.pl decyzję komisji: "Cała tragicznie zakończona akcja zatrzymania byłej minister nie miała żadnego uzasadnienia. Minister chciał ją tylko nagłośnić".

Poseł Janusz Zemke z SLD też oskarża Ziobrę: "Wywierał naciski na szefów służb, nakazywał kierować śledztwami i i interesować się politykami".

Skąd te wnioski? Po wielogodzinnych przesłuchaniach - m.in. Janusza Kaczmarka i byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego. Uwierzyli im widać posłowie opozycji, bo to oni głosowali za złożeniem zawiadomienia o przestępstwie. Przeciw byli przedstawiciele PiS.

"To nieładny koniec pracy komisji" - mówi dziennikowi.pl Jędrzej Jędrych z PiS. "Już widać, że opozycji chodzi tylko o publiczny lincz na Ziobrze, a nie rzeczywiste wyjaśnienie spraw. Gdyby było inaczej, komisja powinna wysłuchać argumentów Ziobry".

Minister sprawiedliwości nie będzie jedyną osobą, którą będzie musiała zająć się prokuratura po ostatnim w tej kadencji parlamentu posiedzeniu speckomisji. Poseł Andrzej Grzesik z Samoobrony złoży także doniesienie na szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Według posła, także on nadużywał władzy, m.in. opowiadał o tajnych informacjach na nieformalnych spotkaniach, a do tego wprowadzał w błąd prokuraturę i sądy, gdy chciał założenia podsłuchu interesującej go osobie.