Myślenie o tym nie jest łatwe. Spędzę święta w gronie najbliższych, mojej żony, naszych już dorosłych dzieci, moich rodziców, bratowej z córkami. W drugi dzień świąt odwiedzimy kuzynkę - mówi "Faktowi" Piotr Adamowicz.

Reklama

Dziennik przypomniał, że 13 stycznia minie rok od tragicznej śmierci prezydenta Gdańska. "To chyba rozłożona w czasie żałoba. Staram się żyć normalnie. Dlatego nie chcę wracać do pewnych wydarzeń. Ciągle bardzo alergicznie reagują na dźwięk przejeżdżających karetek pogotowia" - opowiada gazecie Piotr Adamowicz.

Wtedy, 13 stycznia wieczorem, jechaliśmy z żoną do szpitala za karetką, która wiozła mojego brata. Wiedziałem, że jest źle, ale nie, że aż tak źle - wspomina na łamach "Faktu" poseł na Sejm.

Dziennik zapytał Piotra Adamowicza, czy potrafi wybaczyć mordercy brata. Warunkiem wybaczenia jest poznanie i przyznanie prawdy, skrucha i żal za wyrządzone zło oraz słowo "przepraszam". To są warunki, które powinno się stosować w życiu codziennym. W tym przypadku nie mamy jednak do czynienia ze zwykłą sytuacją. Ta historia ciągle się toczy, nie jest skończona - odpowiedział gazecie Adamowicz.

W rozmowie z "Faktem" Piotr Adamowicz wyraził żal, że "pojednanie u Polaków po tej tragedii było chwilowe". Nie spodziewałem się, że gdy spotkam polityka PiS, którego znam od lat, byliśmy kiedyś na "ty" i powiem mu cześć, to on odwróci głowę i pójdzie w drugą stronę - powiedział "Faktowi".